W Rumunii dojdzie do sytuacji odwrotnej. Grupa największych banków pożyczy ministerstwu finansów miliard euro na pokrycie wydatków budżetowych.
Jak podała gazeta „Business Standard”, w akcję zaangażowało się siedem instytucji: Banca Comerciala Romana (z grupy Erste Banku), BRD (Societe Generale), Volksbank, Alpha Bank, UniCredit Tiriac Bank, Bancpost i Banca Transilvania. Z informacji dziennika wynika, że odpowiednia umowa zostanie podpisana w najbliższych dniach. Większość bankierów nieoficjalnie przyznaje, że są na etapie przygotowywania dokumentów.
Rumunia tak jak inne europejskie kraje zmaga się ze spadkiem wpływów budżetowych – ale na większą niż inni skalę. W ciągu pierwszych pięciu miesięcy tego roku jej dług publiczny wzrósł o 10 procent, do 123 mld lejów (jeden lej jest dziś wart dokładnie jeden złoty). Choć odpowiada to jedynie 22,7 proc. PKB – np. w Polsce odsetek jest ponad dwa razy wyższy – to jednak wzrost jest szybki.
Aby przetrwać kryzys, Rumunia, tak jak sześć innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej, zwróciła się o pomoc do MFW, który zgodził się pożyczyć jej 19,5 mld euro. Jednak środki te nie pokrywają najwyraźniej wszystkich potrzeb kasy państwa – zresztą miały one służyć raczej stabilizacji sektora finansowego i utrzymaniu kursu walutowego niż finansowaniu wydatków budżetowych.
Jak usłyszał nieoficjalnie „Business Standard” w Narodowym Banku Rumunii, pieniądze pochodzące z pożyczki od banków trafią wprost do budżetu, a w przyszłości zostaną wydane. Ich zwrot ma nastąpić w ciągu 3–5 lat. Oprocentowanie będzie preferencyjne, gdyż wyniesie 5 proc. w skali rocznej, przy głównej stopie procentowej banku centralnego równej 9 proc. (w Europie wyższą mają jedynie Islandia, Rosja i Węgry).