Na wynikach zaciążyły przede wszystkim koszty pomocy dla kontrolowanego przez spółkę w 43 proc. morskiego przewoźnika kontenerowego Hapag-Lloyd – 371 mln euro odjęły odpisy związane z udzielonymi mu kredytami, a kolejne 121 mln euro to udział TUI w stratach armatora.

Natomiast turystyczny oddział TUI Travel, który po fuzji z brytyjskim biurem podróży First Choice w 2007 r. ma siedzibę w Londynie, wypracował w II kwartale 33 mln funtów (158 mln zł) zysku netto, podczas gdy rok temu przyniósł 216 mln funtów strat. Zyski operacyjne operatora turystycznego wzrosły aż o 57 proc., do 102 mln funtów, przebijając oczekiwania analityków.

Zamierzając skoncentrować się na branży turystycznej, TUI w marcu próbowało się pozbyć Hapag-Lloyd, lecz udało się mu sprzedać tylko 57 proc. udziałów. W efekcie wciąż musi wspierać armatora kapitałowo. Ocenia się, że potrzebuje on jeszcze niemal 2 mld euro, z czego 750 mln zapewni TUI, a reszta będzie pochodziła z kredytów bankowych gwarantowanych przez rząd w Berlinie. Właśnie doniesienia o rządowej pomocy oraz zapewnienia TUI, że armator spłaci udzielone mu kredyty, sprawiły, że mimo słabych wyników akcje spółki drożały w czwartek na parkiecie we Frankfurcie nawet o kilkanaście procent.