Sprzedaż zaczęła znów rosnąć po grudniowym spadku o 0,1 proc. (według pierwotnych danych wynosił on 0,3 proc.). Ekonomiści szacowali, że wzrośnie ona nieco mniej, bo o 0,3 proc. Jednocześnie wzrost okazał się jednak słabszy niż w październiku czy listopadzie, kiedy zakupy dokonywane przez Amerykanów pomagały stymulowanej wydatkami rządowymi gospodarce na dobre pożegnać się z recesją.
Hamulcem dla większego ożywienia konsumpcji jest wciąż kiepska sytuacja na rynku pracy. Wprawdzie rząd poinformował ostatnio, że w styczniu stopa bezrobocia spadła z 10 do 9,7 proc., ale przedsiębiorcy nadal nieco więcej etatów likwidują, niż tworzą – w styczniu ta ujemna różnica wynosiła 20 tys. etatów.
Co z przyszłością? Niezbyt dobrze wróży konsumpcji kolejny, drugi z rzędu, spadek indeksu nastrojów konsumentów, obliczanego przez Uniwersytet Michigan i Agencję Reutera. Ku zaskoczeniu ekonomistów obniżył się on do 73,7 pkt z 74,4 pkt przed miesiącem. Liczono, że wskaźnik wzrośnie do 75 pkt, czyli poziomu najwyższego od około dwóch lat.
Jak twierdzą analitycy, do pogorszenia nastrojów konsumentów mogła się przyczynić korekta na rynkach akcji. Informacje dotyczące konsumpcji są o tyle istotne, że w warunkach stopniowego wycofywania programów stymulacyjnych to na nią przejdzie ciężar podtrzymywania ożywienia gospodarczego w USA.