Na razie – jak powiedział Jeorjos Papaconstantinu agencji Reutera – jeszcze jednak nie zrobił nic w tym kierunku. To dowód, jak rozczarowani są Grecy postawą Unii Europejskiej, która dotychczas pomaga im jedynie połajankami i pogróżkami. Jednocześnie Bruksela kilkakrotnie podkreślała, że pomoc Międzynarodowego Funduszu Walutowego dla Grecji nie będzie konieczna. W Atenach jest od kilku tygodni misja techniczna MFW.
[srodtytul]Dług będzie kosztowny[/srodtytul]
Grecy zdecydowali się również na wymianę na stanowisku dyrektora instytucji zarządzania swoim długiem. Pracę stracił Spyros Papanicolau, a funkcję powierzono Petrosowi Christodulu, bankierowi, który ma za sobą karierę w Credit Suisse, Goldman Sachs i JP Morgan Chase. Ostatnio podlegał mu dział globalnych rynków w Narodowym Banku Grecji.
Papanicolau, który stanowisko objął natychmiast, emisję długu będzie nadzorował dopiero za kilka tygodni. Jego poprzednik zapowiadał kolejną emisję już pod koniec lutego, tak aby mieć środki na wykupienie za 20 mld euro długu Grecji w kwietniu i maju.
Wczoraj bank UniCredit ostrzegł rynek, że Grecy będą musieli zaoferować aż 7,3 proc. rentowności, aby zachęcić inwestorów do kupowania obligacji 10-letnich. W tym roku Grecy planują emisje o łącznej wartości 53 mld euro.