Firmy wypłaciły łącznie 20,3 mld dol. — wynika z raportu Thomasa DiNapoli, który zrobił analizę zarobków w sektorze finansowym stanu Nowy Jork.
W roku ubiegłym firmy z Wall Street zarobiły łącznie 55 mld dol., rok wcześniej miały stratę w wysokości 42,6 mld. Największy wzrost wypłat rocznych nagród zarejestrowano w Morgan Stanley, JPMorgan Chase oraz Goldman Sachs — średnio o 31 proc. Przy czym rosły również zarobki bankierów i dzisiaj średnia z Wall Street wynosi teraz 340 tys. dol., natomiast średni bonus przed opodatkowaniem, to 123,85 tys dol. Przy tym prezes Goldman Sachsa otrzymał bonus wart 9 mln dol.
Coraz częściej jednak prezesi banków i instytucji finansowych, oraz członkowie zarządów otrzymują w formie nagród nie gotówkę na konto, ale opcje na akcje macierzystej firmy. Jest to efekt powszechnej krytyki, ale i zapowiedzi władz w kolejnych krajach, że bonusy zostaną wysoko opodatkowane. DiNapoli nie ma wątpliwości, że dla normalnych Amerykanów, którzy składali się na pomoc dla sektora finansowego tak wielkie zarobki, a szczególnie niebotyczne nagrody wypłacane bankierom są szokujące. — Nie są w stanie zrozumieć jak to jest, że banki, których nieodpowiedzialna polityka doprowadziła do kryzysu — mówił wczoraj DiNapoli.
Jego zdaniem jedynym wyjściem z tej sytuacji jest powiązanie wynagrodzeń finansistów z osiąganymi wynikami. Z drugiej strony jednak poważnie to uszczupla wpływy podatkowe państwa, ponieważ opcje na akcje nie są opodatkowane.
Obciążone są podatkiem dopiero wówczas, kiedy właściciel postanawia je sprzedać. Tymczasem Stan Nowy Jork tradycyjnie już czerpał korzyści z tego źródła dochodów, a w niektórych latach te wpływy sięgały nawet 20 proc. całego budżetu. Zmniejszyła się również liczba zatrudnionym w finansowym centrum Ameryki. Od listopada 2007 roku do sierpnia 2009 pracę straciło 31,5 tys. pracowników banków i instytucji finansowych, zaś od grudnia 2009 zostało tam stworzonych tylko 4 tys. nowych miejsc pracy.