Spadek cen wyniósł 1,3 proc. w stosunku do stycznia zeszłego roku i był już wyraźnie mniejszy niż w sierpniu, kiedy sięgnął 2,4 proc. Z wyłączeniem energii i żywności był jednak rekordowy – wyniósł 1,2 proc., najwięcej od 1971 r., odkąd dostępne są dane.

Utrzymująca się deflacja jest problemem dla gospodarki, bo konsumenci mogą oczekiwać, że ceny spadną jeszcze mocniej i będą wstrzymywać się z większymi zakupami. Tworzy się z tego błędne koło, bo zdaniem ekonomistów deflacja nie ustąpi, dopóki konsumenci nie odczują poprawy koniunktury. Deflacja może trwać do 2012 r.

Inne najnowsze dane z największej azjatyckiej gospodarki są jednak korzystniejsze. Spadki cen nie przeszkodziły w zwiększeniu sprzedaży detalicznej o 2,6 proc. – dla której była to dopiero pierwsza zwyżka od 17 miesięcy. Zwiększyła się też, już po raz 11., produkcja przemysłowa. Wzrosła w styczniu o 2,5 proc., znacznie więcej niż szacowali ekonomiści (1,1 proc.).

Ich zdaniem przyszłość przemysłu nie jest jednak jasna, ponieważ przez kłopoty Toyoty spadły m.in. zamówienia na sprzęt transportowy.