Mechanizm stabilizacji strefy euro zadziała psychologicznie

Unia Europejska w razie potrzeby wyasygnuje na pomoc dla „słabych ogniw” strefy 750 mld euro. Najprawdopodobniej jednak pieniądze te nie będą nigdy potrzebne, przede wszystkim dzięki interwencji EBC na rynku obligacji

Publikacja: 11.05.2010 08:09

Mechanizm stabilizacji strefy euro zadziała psychologicznie

Foto: GG Parkiet

Unijni decydenci, krytykowani za opieszałość w reakcji na kryzys fiskalny w Grecji, zaskoczyli rynki bezprecedensowym mechanizmem stabilizacyjnym dla państw strefy euro, którym w najbliższych latach może zagrozić niewypłacalność. Decyzja, że mechanizm taki jest niezbędny, zapadła na piątkowym posiedzeniu liderów państw strefy euro, na którym zatwierdzili oni pożyczkę dla Grecji o wartości 80 mld euro (kolejne 30 mld euro dołożył MFW).

W celu jego ustanowienia zorganizowano w Brukseli nadzwyczajne posiedzenie ministrów finansów całej UE. Rozmowy rozpoczęte w niedzielę po południu przeciągnęły się do wczesnych godzin poniedziałkowych, lecz zgodnie z planem udało się wypracować porozumienie przed otwarciem rynków finansowych w Azji. Ich reakcja, podobnie jak rynków europejskich i amerykańskich, była euforyczna (patrz str. 5). – Doświadczenie nauczyło mnie, że UE najlepsze decyzje podejmuje w nocy – podsumował 11-godzinne negocjacje unijny komisarz ds. gospodarczych i walutowych Olli Rehn.

[srodtytul]Kon­tro­wer­syj­ne gwa­ran­cje[/srodtytul]

Wartość tzw. Europejskiego Mechanizmu Stabilizacyjnego przekroczyła wszelkie oczekiwania. Ministrowie finansów ustalili, że w razie potrzeby kraje UE wraz z Komisją Europejską wyasygnują w ciągu trzech lat 500 mld euro (6 proc. PKB eurolandu). Kolejne 250 mld euro gotów jest dołożyć MFW.

Na tę pierwszą sumę składają się dwa elementy. Po pierwsze, KE utworzy bezterminową linię kredytową o wartości 60 mld euro dla państw borykających się z trudnościami „wywołanymi przez okoliczności będące poza ich kontrolą”. Środki te będą pochodziły z emisji obligacji, gwarantowanych budżetem UE (około 140 mld euro rocznie) i będą uruchamiane na warunkach konsultowanych z MFW. Podobna linia kredytowa dla członków UE mających trudności z bilansem płatniczym, lecz nie należących do strefy euro, istnieje już od 2002 r. Pod koniec 2008 r. jej wartość została podwojona do 50 mld euro, a ze środków tych skorzystały w ramach wspólnego pakietu pomocowego KE i MFW Węgry, Rumunia i Łotwa.

O ile pierwsza składowa EMS nie budziła na niedzielnym szczycie kontrowersji, negocjacje przedłużały się za sprawą drugiego elementu: gwarancji kredytowych (i ewentualnie pożyczek) o wartości do 440 mld euro udzielanych przez członków strefy euro „słabym ogniwom” tego gremium. Niemcy, na które przypadnie 123 mld euro z tej kwoty, przeforsowały zapis, że kredytów będzie udzielał specjalny podmiot (tzw. SPV – spółka celowa) kontrolowany przez rządy eurolandu, a nie unijne instytucje. Tym ostatnim przepisy zabraniają ratowania niewypłacalnych państw. Zapis ten wychodzi również naprzeciw oczekiwaniom Wielkiej Brytanii, która żądała gwarancji, że nie będzie ponosiła odpowiedzialności za kłopoty strefy euro.

Podmiot ten zostanie powołany na trzy lata i będzie gromadził fundusze na rynku dzięki gwarancjom państw strefy euro, proporcjonalnym do ich udziału w finansowaniu EBC, podobnie jak to było w przypadku pomocy dla Grecji (oprocentowanie pożyczek też będzie podobne: około 5 proc.). Zainteresowanie udziałem w tym mechanizmie wyraziły Polska i Szwecja, nie należące do Unii Walutowej. Ustalenie formy prawnej tej instytucji i jej utworzenie ma zająć kilka tygodni.

[srodtytul]Pieniądze zostaną w kasie?[/srodtytul]

Ekonomiści podkreślają, że z dużym prawdopodobieństwem EMS nigdy nie zostanie w pełni wykorzystany, a nawet uruchomiony. Samo jego ogłoszenie powinno bowiem uspokoić rynki. Tym bardziej że w oświadczeniu kończącym niedzielne spotkanie UE Portugalia i Hiszpania – kraje wymieniane jako najbardziej po Grecji zagrożone kryzysem fiskalnym – zobowiązały się do podjęcia dodatkowych kroków oszczędnościowych.

Przede wszystkim jednak, pierwszą linią obrony przeciwko rozprzestrzenianiu się kłopotów Grecji będzie EBC, który w poniedziałek nad ranem włączył się do walki z kryzysem fiskalnym. Wznowił m.in. nieograniczone trzymiesięczne pożyczki dla banków komercyjnych o stałym oprocentowaniu (1 proc.), które w minionych dwóch latach stanowiły jego główny oręż walki z globalnym kryzysem kredytowym.

[srodtytul]Kluczowa decyzja EBC[/srodtytul]

Najważniejszą decyzją EBC było jednak rozpoczęcie na rynku wtórnym skupu obligacji skarbowych krajów strefy euro, które borykają się z gwałtownym skokiem kosztów zadłużania na rynkach. Pierwszych zakupów dokonały już w poniedziałek rano banki centralne Włoch, Francji i Niemiec. Tymczasem jeszcze w czwartek prezes EBC Jean-Claude Trichet zaprzeczał, jakoby rada zarządzająca banku brała to rozwiązanie pod uwagę. Jego ostrożność wynikała z obaw, że skupując obligacje za dodrukowane pieniądze, bank zostanie oskarżony o „monetyzację” długu publicznego państw eurolandu.

Aby temu zapobiec, EBC oświadczył, że będzie prowadził takie transakcje wyłącznie do chwili, gdy rentowność obligacji państw strefy euro nie będzie na rynkach podbijana do nieuzasadnionych poziomów. Zamierza również zakupy papierów skarbowych sterylizować, czyli finansować je ze sprzedaży innych aktywów lub emisji własnych obligacji. Programu EBC nie można więc nazwać programem „ilościowego luzowania polityki pieniężnej”, jaki w trakcie kryzysu prowadziła Rezerwa Federalna i w dalszym ciągu robi to Bank Anglii.

To powinno uśmierzyć obawy, że skup obligacji mógłby w dłuższej perspektywie wywołać inflację. – Ruch ten naraża jednak na ryzyko bilans EBC – wskazuje Neil Mellor, strateg walutowy z banku New York Mellon. Stanie się tak, jeśli unijny bank centralny będzie finansował obligacje niskiej jakości, sprzedając aktywa wyższej jakości. „W krótkim terminie interwencja EBC będzie kluczowym składnikiem pakietu stabilizacyjnego, ale w długiej perspektywie może się okazać szkodliwa” – twierdzi z kolei Marco Anunziata, główny ekonomista UniCreditu. Jak ostrzega, reputacja EBC będzie odtąd uzależniona od zdolności rządów strefy euro do uporządkowania finansów publicznych.

[srodtytul]Nierozwiązane problemy[/srodtytul]

Tymczasem co do tego, że EMS na dłuższą metę nie rozwiązuje problemów fiskalnych państw strefy euro, ekonomiści są zgodni. – Nie można uczynić upadłej spółki wypłacalną poprzez pożyczenie jej więcej pieniędzy. Podobnie kraj niezdolny do obsługi długu nie staje się bardziej wiarygodny, gdy pożyczy mu się więcej pieniędzy – napisali w nocie analitycy firmy High Frequency Economics.

Na dłuższą metę państwa strefy euro nie unikną bolesnych cięć wydatków i podwyżki podatków (pożyczki w ramach EMS będą zresztą od takich działań uzależnione), które odbiją się na tempie ich rozwoju. – Obawy o przyszłość strefy euro całkowicie więc nie zanikną – konkluduje Jennifer McKeown z Capital Economics.

[ramka][b]Indeksy z nawiązką odrobiły straty[/b]

Na GPW panował wczoraj szał zakupów. Już na otwarciu sesji WIG zwyżkował o 2,6 proc. względem piątkowego zamknięcia (tak dużego skoku na otwarciu nie notowano od 13 miesięcy), a w ciągu dnia jeszcze bardziej powiększył zyski i ostatecznie urósł łącznie o 4,69 proc., do 41794 pkt (grupujący duże spółki WIG20 podskoczył o 5,19 proc., do 2458 pkt). W efekcie WIG nie tylko odrobił całe piątkowe straty, ale na dodatek znalazł się o 2 proc. powyżej poziomu sprzed czwartkowego tąpnięcia na Wall Street. Dla zwolenników analizy technicznej oznacza to, że oddalona została groźba rychłego ataku WIG na poziom wsparcia, jaki stanowi lutowy dołek (37322 pkt). Indeks znajduje się 12 proc. powyżej tej bariery, a do kwietniowego rekordu hossy brakuje 5,5 proc.

[b]Inwestorzy znowu kupują polskie papiery[/b]

W poniedziałek rentowność polskich papierów skarbowych spadła o 12–20 pkt bazowych. Tym samym rynek długu odreagował ostatnią przecenę. – Nastroje zdecydowanie się poprawiły. Mamy duże obroty na rynku. Inwestorzy szukają sprzedających – a więc prawdopodobnie ceny będą jeszcze rosły – mówi Marek Kaczor, diler PKO BP. – Po tak dużej niepewności na rynku wskazana jest pewna konsolidacja i uspokojenie. Rynek zamiast emocjami kierować się powinien danymi makro – dodaje. Resort finansów uplasował wczoraj roczne bony skarbowe o wartości 500 mln zł. Mimo lepszej sytuacji na rynku rentowność papierów poszła w porównaniu z ostatnią aukcją w górę (sięgnęła 3,72 proc. wobec 3,7 proc. dwa tygodnie temu). Popyt sięgnął 2,6 mld zł.

[b]Złoty najsilniejszą walutą w regionie[/b]

Złoty umocnił się w poniedziałek do euro o ponad 3 proc. Za wspólną walutę inwestorzy płacili już mniej niż 4 zł, wobec 4,14 zł na koniec ubiegłego tygodnia. Polska waluta odrobiła tym samym szybko większość strat wywołanych kryzysem greckim. Od początku maja złoty stracił wobec euro ponad 30 gr. Pod koniec dnia za franka szwajcarskiego inwestorzy płacili już tylko nieco ponad 2,81 zł. Najbardziej złoty umocnił się wobec tracącego względem euro dolara. Amerykańska waluta kosztowała już tylko 3,12 zł. Na rynku pojawiają się jednak opinie, że wyhamowanie aprecjacji w drugiej połowie dnia oznacza, iż inwestorzy wciąż nie są pewni, czy wszystkie elementy europejskiego pakietu antykryzysowego zadziałają, jak oczekują unijni przywódcy.

[b]Wszystkie wskaźniki poszły ostro w górę[/b]

Na giełdach akcji po obu stronach Atlantyku wszystkie indeksy poszły ostro w górę. Najwięcej – 14,4 proc. – zyskał hiszpański IBEX, a indeks MSCI World składający się z akcji z 23 rozwiniętych rynków wzrósł o 4,7 proc., najbardziej od 13 miesięcy. Inwestorzy uznali program ratunkowy dla strefy euro wart prawie bilion dolarów za wystarczający do zażegnania kryzysu zadłużeniowego i postanowili dłużej nie kłopotać się Grecją czy innymi państwami. Mogli natomiast wrócić do analizowania fundamentów gospodarki, a te są dobre i poprawiają się. Prawie 70 proc. spółek z indeksu MSCI World, które opublikowały raporty za I kwartał, miało w tym okresie wyniki lepsze od prognozowanych. Wczorajsze zakupy były też uzasadnione wcześniejszą wyprzedażą.

[b]W Europie rządowe obligacje w cenie[/b]

Wynegocjowany w niedzielę pakiet pomocowy dla krajów unijnych w kryzysie miał olbrzymi wpływ na rynek długu. Ceny niechcianych dotychczas obligacji poszybowały w górę. Różnica w rentowności między tymi papierami a obligacjami rządu w Berlinie spadła aż o 5,8 pkt proc. w wypadku Grecji, o 1,5 pkt proc. w wypadku Portugalii i 0,7 pkt proc. dla papierów rządu hiszpańskiego. Rynkowi pomogła nie tylko deklaracja uruchomienia pożyczki dla rządu w Atenach. Inwestorów ucieszyła zapowiedź, że Europejski Bank Centralny będzie skupować rządowe papiery – zresztą szybko wcielona w życie przez poszczególne banki centralne strefy euro. Na rynku traciły nieznacznie obligacje niemieckie – uznawane do tej pory za „bezpieczną przystań”.

[b]Euro odrabiało straty wobec dolara[/b]

Pozytywną reakcję rynków najlepiej obrazuje umocnienie się euro wobec dolara. Wspólna waluta, która od połowy kwietnia traciła w wyniku niepewności co do losów Grecji, Hiszpanii i Portugalii, umocniła się wczoraj o około 1 proc., do poziomu 1,28 dolara za euro. Jeszcze w piątek inwestorzy płacili za euro tylko 1,25–1,27 dolara.Polski złoty był najbardziej zyskującą walutą na świecie, ale podobny aprecjacyjny trend można było zauważyć w wypadku węgierskiego forinta i korony czeskiej. Niektórzy analitycy (m.in. UBS i Barclays Capital) sądzą jednak, że odwrócenie spadkowego trendu w wypadku euro będzie tymczasowe, bo problemy strefy euro nie od razu znikną, a kondycja gospodarki krajów naszego kontynentu jest gorsza niż amerykańskiej. [/ramka]

[ramka][b]Robert Nejman - zarządzający Gandalf Aktywnej Alokacji w MCI Capital TFI[/b]

Rządy krajów strefy euro i Europejski Bank Centralny podjęli bezprecedensowe decyzje. Szczególnie decyzja EBC o skupie obligacji krajów strefy euro jest z jednej strony zaskakująca, a z drugiej niebezpieczna. To, co się nazywa pomocą dla Grecji i innych krajów, jest tak naprawdę kolejną falą ratowania banków kosztem podatnika. Do niedawna powszechnie uważano, że podstawą zdrowego systemu finansowego jest zakaz finansowania budżetu państwa przez bank centralny. Tą decyzją pożegnano euro takie, jakie było dziesięć lat temu – ze sztywnymi warunkami obowiązującymi kraje członkowskie, niską inflacją czy dyscypliną budżetową. Krótkoterminowym wynikiem tej decyzji może być odsunięcie w czasie nieuniknionego. Może jeszcze przez jakiś czas uda się podtrzymać hossę na rynkach akcji i odwlec bankructwo krajów, które praktycznie już zbankrutowały. Świat miał okazję wykorzystać kryzys do tego, żeby odpisać złe długi, ukarać tych, którzy podejmowali za duże ryzyko i zapobiec takim zachowaniom w przyszłości. W zamian wybrano drogę eliminowania wielkiego ryzyka i problemów, co oznacza, że mogą one wrócić w przyszłości zwielokrotnione.

[b]Aline Schuiling - Ekonomistka Fortis Bank Nederland[/b]

Decyzja polityków unijnych dotycząca mechanizmu stabilizacyjnego jest moim zdaniem bardzo pozytywną informacją. Z naszych szacunków wynika, że dla unormowania sytuacji finansowej Grecji, Hiszpanii i Portugalii potrzeba około 500 mld euro. Europejski Mechanizm Stabilizacyjny przewiduje zaś znacznie więcej pieniędzy na ratowanie krajów zagrożonych krachem finansowym. Dodatkowo, w ostatnim czasie na rynek napływały pozytywne dane makroekonomiczne z USAi niektórych krajów eurolandu. Można zatem wnioskować, że inwestorzy zbyt pesymistycznie ocenili sytuację w ubiegłym tygodniu. Dlatego skala poniedziałkowych zwyżek na światowych giełdach nie powinna dziwić i nie jest też oznaką przesadnego optymizmu. Uważam, że widać potencjał do dalszych zwyżek. Również w kolejnych dniach na europejskich giełdach indeksy powinny świecić się na zielono. ASZ

[b]Jarosław Lis - zarządzający funduszami w Union Investment TFI [/b]

Jedyne, co dobre można o planie pomocowym dla euro powiedzieć, to to, że w końcu się w ogóle pojawił. Niestety nadal największym problemem wspólnej waluty jest brak spójnej polityki, w tym również polityki gospodarczej. W krótkim terminie stymulacja pieniężna pomaga i pozwala „zamieść” problemy pod dywan. Jednak przyjdzie moment, w którym zaciągnięte w ostatnich latach długi trzeba będzie spłacić. Dużo lepszym rozwiązaniem dla rynków finansowych, szczególnie w dłuższym terminie, byłoby zatwierdzenie planu oszczędności i ograniczenia deficytów w krajach strefy euro. W przeciwnym razie, kolejne spowolnienia gospodarcze mogą okazać się dużo trudniejsze.

[b]Jarosław Niedzielewski - zarządzający funduszami w DWS TFI [/b]

Nawet jeżeli nie sama decyzja o pomocy, to na pewno skala proponowanego pakietu ratunkowo-stabilizacyjnego zaskoczyła rynki światowe, co obserwowaliśmy przez całą poniedziałkową sesję. Pozytywnym elementem, który powinien być doceniony przez rynki, jest kompleksowy charakter tego mechanizmu, który obejmuje wszystkie kraje strefy euro oraz angażuje wszystkie najważniejsze instytucje, przede wszystkim – pozostający dotąd na uboczu – EBC. Pokazanie jedności w trudnych sytuacjach jest na pewno dobre dla Unii i przyszłości wspólnej waluty. Jednak trzeba pamiętać, że rządy unijne i banki centralne zostały postawione przed ścianą i praktycznie nie miały innego wyjścia. Biorąc pod uwagę skalę zaangażowania francuskich i niemieckich banków komercyjnych w obligacjach Grecji, Portugalii oraz Hiszpanii, każda decyzja skutkująca trwałym obniżeniem wartości tych zobowiązań powodowałaby straty banków. Widmo kolejnego kryzysu w sektorze bankowym w Europie, zaledwie półtora roku po problemach, jakie przeżywaliśmy po upadku Lehman Brothers, wydaje się gorsze niż ewentualne, negatywne konsekwencje takiej pomocy. Najbardziej oczywistym zagrożeniem jest możliwy wystrzał inflacyjny, będący rezultatem „wejścia do gry” banków centralnych.

[b]Christoph Riniker - Główny Strateg Bank Julius Baer[/b]

W minionym tygodniu inwestorzy patrzyli na przyszłość rynków akcji w czarnych kolorach. Pesymizm był jednak mocno przesadzony, a na giełdach widać było oznaki paniki. Sytuacja z poniedziałku jest więc odreagowaniem na spadki z ostatnich sesji, które zbiegło się w czasie z powstaniem mechanizmu stabilizacyjnego. W nadchodzących dniach możemy mieć do czynienia z dużą zmiennością na giełdach. Inwestorzy będą czekali na kolejne informacje i szczegóły dotyczące programu pomocowego. W tym tygodniu możemy się spodziewać również kolejnych zwyżek kursu euro. Jednak jest mało prawdopodobne, że europejska waluta w dłuższym terminie będzie się umacniać wobec dolara. Trudno też oczekiwać podwyżki stóp procentowych przez EBC, która mogłaby doprowadzić do dłuższej poprawy notowań euro.

[b]Michael Ganske - szef działu analiz rynków wschodzacych w Commerzbanku[/b] Kolejne sesje na europejskich giełdach powinny przebiegać pod znakiem wzrostu. Potencjał do dalszych zwyżek widać w tym i nadchodzącym tygodniu. Szczególnie na giełdach krajów Europy Środkowo- Wschodniej będziemy mogli obserwować silne zwyżki. Trudno jednak stwierdzić, w którą stronę będą zmierzały indeksy w średnim terminie. Na pewno sytuacja w Warszawie, Pradze czy Budapeszcie nie będzie mocno uzależniona od wydarzeń w Grecji[/ramka]

Gospodarka światowa
EBC skazany na kolejne cięcia stóp
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka światowa
EBC znów obciął stopę depozytową o 25 pb. Nowe prognozy wzrostu PKB
Gospodarka światowa
Szwajcarski bank centralny mocno tnie stopy
Gospodarka światowa
Zielone światło do cięcia stóp
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka światowa
Inflacja w USA zgodna z prognozami, Fed może ciąć stopy
Gospodarka światowa
Rządy Trumpa zaowocują wysypem amerykańskich fuzji i przejęć?