Walka między węgierskim, prawicowym rządem Victora Orbana a Andrasem Simorem, prezesem banku centralnego, zaostrza się. Wciągnięty został w nią nawet Europejski Bank Centralny (EBC). Zdaniem 75 proc. analityków i inwestorów biorących udział w ankiecie Bloomberga spór ten może potrwać nawet do 2013 r., czyli końca kadencji Simora. Najnowszym stadium tej wojny jest konflikt o płacę szefa Narodowego Banku Węgier, zdaniem EBC zagrażający niezależności banku centralnego.
[srodtytul]Zarabiać więcej niż Bernanke[/srodtytul]
Fidesz, partia Orbana, zdobył władzę w wyniku kwietniowych wyborów parlamentarnych. Pod koniec maja, wywołując niepokój rynków, premier poinformował, że poprzedni rząd manipulował statystykami gospodarczymi. Orban ogłosił również program naprawy finansów publicznych. Jednym z punktów pakietu oszczędnościowego jest obniżenie płac najlepiej zarabiającym urzędnikom.
Górną granicę rocznego wynagrodzenia dla nich ustalono na dziesięć średnich krajowych rocznych płac, czyli 24 mln forintów (350 tys. zł). Wśród najlepiej zarabiających znalazł się oczywiście Simor. Zarabia w ciągu roku aż 80 mln forintów, czyli około 450 tys. USD, ponad dwa razy więcej niż szef Fedu Ben Bernanke.
Politycy rządzącej partii Fidesz uważają, że Simor nie zasłużył na tak dużą pensję. Zwłaszcza że ukrywał oszczędności w cypryjskiej spółce, i to wtedy, gdy poprzedni rząd prowadził głośną kampanię przeciwko obywatelom uchylającym się od płacenia podatków. Ponadto Fidesz zarzuca Simorowi błędy w polityce monetarnej (utrzymywanie za długo stóp procentowych na zbyt wysokim poziomie).