BUX, główny indeks giełdy w Budapeszcie, spadł w ciągu dnia o 2,9 proc., a forint osłabił się o 3,4 proc. wobec euro. Tracił na wartości również złoty. Polska waluta była w poniedziałek po południu o 0,9 proc. słabsza wobec euro niż w piątek.
W tym czasie koszt węgierskich CDS (instrumentów finansowych zabezpieczających przed bankructwem dłużnika) wzrósł o 49,5 punktu bazowego, do 366 pb., co oznacza, że zwiększyły się obawy inwestorów o kondycję finansową Węgier. Tak rynki zareagowały na załamanie rozmów węgierskiego rządu Victora Orbana z Międzynarodowym Funduszem Walutowym oraz Unią Europejską.
[srodtytul]Kłopotliwa danina[/srodtytul]
Węgry od jesieni 2008 r. miały dostęp do linii kredytowej z MFW i UE wartej 20 mld euro. Obecnie jest ona zamrożona, gdyż w weekend Fundusz zerwał negocjacje w sprawie dalszego jej wykorzystywania. Uznał, że Węgrom, wbrew obietnicom rządu Orbana, nie uda się w 2011 r. zmniejszyć deficytu finansów publicznych poniżej 3 proc. PKB.
Stan węgierskiego budżetu nie jest jednak dramatyczny. Komisja Europejska przyznaje, że deficyt finansów publicznych Węgier należy obecnie do najmniejszych w UE. Politycy partii Fidesz, rządzącej od około dwóch miesięcy w Budapeszcie, twierdzili co prawda na początku czerwca, że ich kraj może być „drugą Grecją”, ale po tym gdy na rynkach doszło do krótkiej paniki, wycofali się z tych stwierdzeń. Rząd Orbana przygotował zaś plan naprawy finansów publicznych.