Europejska waluta odrobiła już prawie straty, jakie poniosła wobec dolara od początku maja, czyli momentu największej eskalacji kryzysu zadłużeniowego na naszym kontynencie. Za euro płacono wczoraj po południu już 1,32 USD.
[srodtytul]Ameryka odwróciła uwagę[/srodtytul]
Aprecjacja unijnej waluty może zostać uznana za jeden z dowodów (obok udanych lipcowych aukcji długu krajów z obrzeży eurolandu) na to, że kryzys, który uderzył w strefę euro, już mocno zelżał. Inwestorów uspokoił pakiet stabilizacyjny dla państw strefy (wart 750 mld euro) oraz wyniki testów wytrzymałościowych unijnych banków.
Analitycy wskazują, że dużą rolę przy wzmocnieniu euro odegrały również obawy inwestorów przed spowolnieniem gospodarczym w USA. – Szczęśliwie dla strefy euro zdarzenia w Ameryce odwróciły od niej uwagę.
Rozczarowujące dane gospodarcze w USA sprawiły, że inwestorzy obawiają się spowolnienia za oceanem i tego, że Fed może jeszcze rozluźnić politykę, kupując rządowe obligacje. To powoduje osłabienie dolara – mówi „Parkietowi” Steven Barrow, analityk ze Standard Banku.Nie tylko euro umacnia się więc wobec dolara. Jen był wczoraj najwyżej od ośmiu miesięcy w stosunku do amerykańskiej waluty, funt był najmocniejszy wobec dolara od prawie pół roku.