Spośród 242 badanych (ekonomistów największych korporacji w Stanach) aż 70 proc. uważa, że promocja wzrostu jest teraz ważniejsza niż cięcie deficytu. Odmienny pogląd ma 29 proc. specjalistów.

Choć zdecydowana większość (75 proc. badanych) stwierdziła, że gospodarce nie jest potrzebny nowy pakiet stymulacyjny, to opowiedzieli się oni m.in. za utrzymaniem ulg podatkowych wprowadzonych jeszcze za rządów Busha (chodzi m.in. o korzystne opodatkowanie zysków kapitałowych i z dywidend dla osób fizycznych – ulgi te miałyby wygasnąć z końcem roku). Wskazali też, że rząd powinien robić więcej dla pobudzenia rynku pracy.

Obawy o przyszłość gospodarki USA ostatnio wzrosły, bo dane sugerują, że rok po wyjściu z recesji dostała ona zadyszki. W II kwartale, jak ogłoszono w piątek, wzrost PKB wyniósł już tylko 1,6 proc. zamiast 2,4 proc. podawanych wstępnie, a wspieranie gospodarki „wszelkimi sposobami” zapowiedział prezes Fedu.

Zdaniem ekonomistów ankietowanych przez NABE bardzo łagodna polityka prowadzona przez Fed jest teraz właściwa. Jednak trudno im ocenić, co bank powinien uczynić w dłuższym okresie – jedna trzecia wskazała, że zaostrzyć politykę w ciągu roku, ale tyle samo uważa, że jeszcze ją rozluźnić.

Wczorajsze dane z USA nie były jednoznaczne – wydatki Amerykanów w lipcu wzrosły o 0,4 proc., ale wolniej rosły ich dochody.