Uregulowanie rynku wartego w skali całego świata nawet ponad 600 bln USD ma na celu zwiększenie jego przejrzystości i zapewnienie większego bezpieczeństwa jego uczestnikom. Władze chcą, aby większa część handlu dokonywała się z wykorzystaniem wystandaryzowanych kontraktów, za pośrednictwem giełd lub alternatywnych platform, i aby rozliczanie transakcji następowało za pośrednictwem izb rozliczeniowych.

Do tej pory większość transakcji terminowych (np. dotyczących kursów walut, stóp procentowych, cen towarów) zawieranych jest bowiem w ramach bilateralnych uzgodnień np. między przedsiębiorstwem a bankiem, i rozliczenia następują bezpośrednio między nimi. W razie problemów któregoś z dużych uczestników rynku – jak miało to miejsce np. w wypadku bankructwa Lehman Brothers – na straty może być narażona spora liczba podmiotów. Dzięki ciaśniejszym regulacjom, które powstają w oparciu o wytyczne z grupy G20, tego typu ryzyko ma być mocno ograniczone.

Już wcześniej nowe przepisy dotyczące rynku derywatów uchwalono w USA dzięki tzw. ustawie Dodda-Franka, kompleksowo zmieniającej zasady funkcjonowania systemu finansowego. W Unii wprowadzanie nowego prawa potrwa znacznie dłużej. Z przedstawianymi dziś propozycjami zapoznają się Parlament Europejski i poszczególne kraje członkowskie, które ostatecznie będą decydować o ich przyjęciu.

Jak wynika z przecieków, w Brukseli prace nad nowymi przepisami trwały do ostatniej chwili, a część z propozycji, zapewne pod wpływem lobby bankowego, została złagodzona. Banki uważają, że nadmierne regulacje sprawią, iż derywaty staną się droższe i mniej dostępne.