Po raz pierwszy w historii najwyższa ocena wiarygodności naszego kraju mogłaby zostać obniżona, a inwestorzy na całym świecie zastanawialiby się, czy wciąż warto stawiać na USA – ostrzegł w poniedziałek wieczorem amerykański prezydent Barack Obama. Takie byłyby jego zdaniem konsekwencje, gdyby Kongres nie osiągnął szybko porozumienia w sprawie podwyżki limitu zadłużenia USA.
Część ekspertów wskazuje, że do ugody musi dojść już dzisiaj. W przeciwnym razie, biorąc pod uwagę procedury legislacyjne, prezydent nie zdążyłby do wtorku podpisać odpowiedniej ustawy. A tego dnia, jak ostrzegł w połowie maja Departament Skarbu, rząd USA zacznie tracić płynność finansową. Od połowy maja, gdy dług osiągnął obowiązujący obecnie poziom 14,3 bln USD, nie może się on bowiem zadłużać.
Konkurencyjne plany
– Powiedziałem liderom obu partii, że w ciągu kilku dni muszą wypracować kompromisową ustawę, która będzie miała szansę na aprobatę obu izb Kongresu oraz mój podpis – powiedział Obama.
Ale do zamknięcia tego wydania „Parkietu" nic nie wskazywało, aby kompromis był bliski. W poniedziałek republikanie, którzy mają większość w Izbie Reprezentantów, oraz rządzący demokraci, którzy dominują w Senacie, przedstawili konkurencyjne projekty ustaw podnoszących pułap zadłużenia.
Przewodniczący Izby Reprezentantów John Boehner zaproponował, aby Kongres podniósł limit zadłużenia o 1 bln USD w zamian za obietnicę rządu, że ograniczy deficyt budżetowy o 1,2 bln USD w ciągu dekady. Kolejna podwyżka limitu, która byłaby potrzebna za pół roku, byłaby uzależniona od tego, czy Waszyngton zaakceptuje program głębszych cięć budżetowych. Do listopada miałaby go opracować specjalna komisja.