Prezydent Barack Obama i przywódcy Kongresu w weekend próbowali dać nowy impuls negocjacjom, w jaki sposób można by podnieść pułap dozwolonego zadłużenia państwa, który obecnie wynosi 14,3 biliona dolarów i okazał się niewystarczający. Taka decyzja musi być podjęta do 2 sierpnia, a jeśli do tego nie dojdzie, Stanom Zjednoczonym może grozić bankructwo.
Szkic porozumienia
Jak wynikało z nieoficjalnych informacji, udało się naszkicować kontury takiego porozumienia. Przewiduje ono cięcie wydatków budżetowych o bilion dolarów i stworzenie specjalnego komitetu, który następnie zarekomenduje oszczędności sięgające nawet 1,8 biliona dolarów. Powinien to uczynić przed Świętem Dziękczynienia w listopadzie, Kongres zaś podjąłby w grudniu decyzje w kwestii tych rekomendacji, a jeśli tego nie uczyni, nastąpi automatyczne cięcie wydatków, m. in. na obronę i program Medicare.
Zgodnie ze szkicem umowy Kongres podjąłby prace nad poprawką do konstytucji o zrównoważonym budżecie, której przegłosowanie wymaga dwóch trzecich głosów w obu izbach amerykańskiego parlamentu, a później akceptacji trzech czwartych stanów.
Ten element zawierał projekt republikanów, który został przegłosowany w piątek w Izbie Reprezentantów, ale po kilku godzinach został odrzucony przez Senat.
Co do skuteczności takiej poprawki, nawet gdyby została uchwalona, panuje sceptycyzm. Przeciwko niej jest wpływowa gazeta „Wall Street Journal", a Roger Pilon, szef Centrum Studiów Konstytucyjnych w Cato Institute, zwraca uwagę, że Kongres już ignoruje konstytucję, głosując za wydatkami nieprzewidzianymi przez ustawę zasadniczą. – Problemem nie jest dokument, lecz ludzie, którzy zapomnieli o przysiędze, że będą postępować zgodnie z nim – ocenia Pilon.