Fundusz Universa Investments, któremu doradza, osiągnął od początku roku do 8 sierpnia, według nieoficjalnych informacji, dziesięciokrotny zwrot z kapitału. Z kolei klienci firmy zarządzającej największym światowym funduszem obligacji Pacific Investment Management Co. zyskali pięcioipółkrotność zapłaconej premii.
Spadek indeksu Standard & Poor's 500 o 13 proc. w ciągu zaledwie siedmiu sesji w okresie od 29 lipca do 8 sierpnia wzmocnił argumenty za stosowaniem strategii zabezpieczenia przez rzadkimi zdarzeniami, które mogą doprowadzić do rynkowego kataklizmu. Jej teorię przedstawił w książce z 2007 roku Nassim Taleb, w przeszłości makler na rynku walutowym i instrumentów pochodnych, a dziś profesor Uniwersytetu Nowojorskiego. Udowadniał w niej, że przełomowe zdarzenia, o niskim poziomie prawdopodobieństwa wystąpienia, pojawiają się częściej niż przewidują prognozy statystyczne. Uzasadnia to płacenie wysokich kosztów ubezpieczeń od katastrof.
Pojawiło się jednak pytanie, czy dochodzić do nich wystarczająco często, by zasadne było ponoszenie z tego tytułu kosztów ubezpieczenia. Dwa miesiące temu James Moniter, główny strateg firmy Grantham Mayo Van Otterloo & Co. z Bostonu, znany ze swoich pesymistycznych opinii na temat sytuacji na rynku, doradzał, by inwestorzy raczej trzymali część swoich aktywów w gotówce niż kupowali ochronę w funduszach czarnego łabędzia.
Niemniej zainteresowanie tymi ostatnimi znacznie wzrosło. Według danych z raportu JP Morgan Chase z kwietnia tego roku, inwestorzy ubezpieczali w ten sposób aktywa o wartości 38 mld dolarów, w porównaniu z niespełna 0,5 mld dolarów przed upadkiem amerykańskiego banku inwestycyjnego Lehman Brohters we wrześniu 2008 roku.