Utrzymywanie kursu EUR/CHF powyżej 1,2?franka za euro będzie, zdaniem analityków, wymagało dużego wysiłku od Szwajcarskiego Banku Narodowego (SNB). Win Thin, strateg z Brown Brothers Harriman, szacuje, że SNB będzie musiał wydać na ten cel przez następne 30 dni około 70 mld franków, czyli blisko 2 mld franków na dobę. Nick Bennenbroek, główny strateg walutowy banku Wells Fargo, spodziewa się, że w nadchodzących miesiącach SNB wyda na to co najmniej 200 mld franków, ale suma ta może ulec podwojeniu, jeśli inwestorzy będą chcieli przetestować skuteczność polityki Szwajcarów. Derek Halpenny, analityk Bank of Tokyo-Mitsubishi UFJ, przewiduje natomiast, że interwencja pochłonie 429–858 mld franków, czyli nawet około 1 bln USD. Dla porównania: PKB Szwajcarii wynosił w 2010 r. jedynie 550,6 mld franków.
Kwestia amunicji
SNB uspokaja jednak, że jest w stanie przeznaczyć na interwencje walutowe „nieograniczoną" ilość pieniędzy. Skąd weźmie ich tak dużo? – SNB może dodrukować (a raczej wykreować w formie elektronicznej) dowolną ilość franków, by sfinansować zakupy obcych walut. Jego zapowiedź utrzymania kursu na poziomie 1,2 franka za euro jest więc wiarygodna, przynajmniej w krótkim terminie. Są jednak dwa ograniczenia dla tej polityki: straty, jakie może ponieść na swoich rezerwach, oraz inflacja – wskazuje George Saravelos, analityk z Deutsche Banku.
– Zapobieganie aprecjacji narodowej waluty jest łatwiejsze, niż bronienie jej przed deprecjacją, gdyż nie uderza mocno w rezerwy. SNB będzie mógł praktycznie codziennie „uruchamiać prasę drukarską", by zdobyć fundusze na zakup euro – mówi „Parkietowi" Steven Barrow, strateg ze Standard Banku.
W zeszłym roku SNB stracił w wyniku swoich interwencji walutowych 19,2 mld franków. Jak do tego doszło? W trakcie interwencji bank skupował duże ilości obcych walut, by osłabić franka. Nie udało mu się jednak zrealizować tego zadania w dłuższym terminie i gdy frank się wzmocnił, spadła liczona w tej walucie wartość rezerw. Ponieważ akcjonariuszami SNB są kantony, banki oraz inwestorzy indywidualni, rozpętała się burza, szefowi tej instytucji grożono odwołaniem ze stanowiska. Teoretycznie obawa przed powtórką takiego scenariusza może hamować zapędy SNB, ale zdaniem ekspertów na druk pieniądza jest teraz przyzwolenie.
Zwłaszcza że rezerwy są duże. Wzrosły z blisko 180 mld franków w lipcu do 253 mld franków w sierpniu. Aktywa denominowane w euro stanowiły w pierwszej połowie 2011 r. aż 55 proc. tych rezerw i prawdopodobnie w wyniku interwencji ich udział wzrośnie. – Jeśli interwencja SNB będzie udana, to?strat na rezerwach nie będzie, chyba że stracą na wartości europejskie obligacje, w które zainwestuje – twierdzi Barrow.