Ekonomiści spodziewali się wprawdzie, że wskaźnik ten obniży się nawet bardziej, do 293 tys., ale faktyczny odczyt i tak okazał się najgorszy od sześciu miesięcy i stosunkowo niewiele dzieli go od minimum sprzed roku (278 tys.). Dla porównania, w pierwszych sześciu latach minionej dekady rocznie sprzedawało się w USA 1,1 mln nowych domów. Poza tym popyt na nie w sierpniu zmniejszył się pomimo ich ostrej przeceny. Przeciętna cena takich nieruchomości zmniejszyła się w ujęciu rok do roku o 7,7 proc., najbardziej od lipca 2009 r.

Ekonomiści wskazują, że dekoniunktura na rynku nowych domów wynika m.in. z ogromnej podaży na rynku wtórnym. Napędza ją wyprzedaż przez banki nieruchomości odebranych kredytobiorcom. Faktycznie w sierpniu sprzedaż domów na rynku wtórnym zwiększyła się o 7,7 proc. w stosunku do lipca, do ponad 5 mln w przeliczeniu na rok.

– Nadpodaż istniejących domów zniechęca deweloperów do budowania nowych i obniża na nie popyt. Nic nie wskazuje na to, aby niskie oprocentowanie kredytów pomagało sektorowi nieruchomości – ocenił Gary Thayer, główny strateg makroekonomiczny w Wells Fargo Advisors.

Fed na ostatnim posiedzeniu podjął nowe działania w celu pobudzenia rynku domów. Przychody z zapadających papierów dłużnych opartych na kredytach hipotecznych, które skupował w ramach pierwszej rundy ilościowego łagodzenia polityki pieniężnej, będzie reinwestował w takie same aktywa, a nie w obligacje skarbowe, jak dotychczas.