– Jeśli nie będziemy odważnie działać, i to działać razem, światowa gospodarka wpadnie w spiralę niepewności, finansowej niestabilności i spadającego popytu. Ostatecznie groziłaby nam stracona dekada niskiego tempa wzrostu i wysokiej stopy bezrobocia – powiedziała Lagarde w Pekinie na konferencji zorganizowanej przez Instytut ds.?Finansów Międzynarodowych, zrzeszenie najważniejszych banków. Nawiązała do doświadczeń Japonii, która po pęknięciu bańki na rynku nieruchomości pod koniec lat '80. przez kilk'anaście lat balansowała na krawędzi recesji.

Zdaniem byłej minister finansów Francji nowa strategia walki z kryzysem fiskalnym w strefie euro, ogłoszona przez unijnych liderów pod koniec października, jest krokiem w dobrym kierunku. Jednym z elementów tej strategii ma być powiększenie Europejskiego Funduszu Stabilności Finansowej (EFSF), m.in. przez nakłonienie krajów rozwijających się, dysponujących dużymi rezerwami walutowymi, do inwestowania w Europie za pośrednictwem tego podmiotu. To właśnie miało być jednym z głównych celów dwudniowej wizyty Lagarde w Chinach, poprzedzonej wyjazdem do Rosji. Szefowa MFW podkreśliła jednak, że kraje rozwijające się mogą pomóc światowej gospodarce innymi metodami. Na przykład Chiny powinny odstąpić od modelu rozwoju opartego na eksporcie, uwalniając kurs swojej waluty i pobudzając popyt wewnętrzny.

Tymczasem pięciu doradców ekonomicznych niemieckiego rządu, zwanych panelem mędrców, przedstawiło w środę alternatywny pomysł na walkę z kryzysem fiskalnym. Proponują utworzenie „funduszu umorzeniowego", do którego trafiałyby obligacje państw eurolandu, których dług przekracza 60 proc. PKB. W ciągu kilku lat znalazłoby się w nim  2,3 bln euro długów, których gwarantem byłaby cała strefa euro. Dzięki temu rentowność obligacji poszczególnych państw powinna się zmniejszyć, co ułatwiłoby rządom ograniczenie zadłużenia. Pomysł ten nie zyskał jednak aprobaty Berlina.