Władze Węgier utrzymują, że pomoc ta będzie miała jedynie prewencyjny charakter.
Po ogłoszeniu tej informacji forint osłabił się i w poniedziałek po południu płacono za euro nawet 308 forintów (wobec 304?forintów rano). BUX, główny indeks giełdy w Budapeszcie, umiarkowanie spadał przez całą sesję, kończąc dzień 1,4 proc. na minusie. Informacja o rozmowach z MFW nie była zaskoczeniem, gdyż rząd zapowiadał je już w czwartek.
Członkowie misji MFW w Budapeszcie wrócili na konsultacje do Waszyngtonu. Wkrótce mają się rozpocząć rozmowy na temat wsparcia dla Węgier. Budapeszt nie może liczyć na elastyczną linię kredytową (taką, z jakiej korzystała wcześniej Polska), gdyż nie spełnia warunków jej otrzymania. Rozmowy będą dotyczyły więc zapewne tzw. zabezpieczającej linii kredytowej (PCL).
Węgry musiały skorzystać z pomocy finansowej MFW i UE już w 2008 r., co uchroniło je wówczas od bankructwa. Współpraca z Funduszem została jednak przerwana w 2010 roku po zmianie władzy w Budapeszcie. Nowy, centroprawicowy gabinet Victora Orbana niechętnie przyjmował pouczenia waszyngtońskiej instytucji. Gyorgy Matolcsy, węgierski minister finansów i gospodarki, twierdzi jednak, że to MFW był winny zerwania współpracy.
– Gdyby MFW został na Węgrzech, nie bylibyśmy zmuszeni do podjęcia nieortodoksyjnych działań, takich jak zwiększenie podatku bankowego czy zmiany w funduszach emerytalnych – uważa Matolcsy, jednocześnie wskazując, że te nieortodoksyjne działania poprawiły stan węgierskich finansów publicznych.