Problemy fiskalne państw z peryferii strefy euro znowu przypominają o sobie inwestorom. „Grecja ma trzy dni, by dowieść Trojce, że jest w stanie spełnić warunki otrzymania pomocy finansowej. Inaczej może nie dostać następnej, wartej 8 mld euro, transzy pożyczki ratunkowej" – podała we wtorek agencja Reutersa. Komisja Europejska szybko zaprzeczyła tym informacjom, ale i tak grecki rząd ma przed sobą trudne zadanie. Recesja oraz fiasko grożące procesowi prywatyzacji sprawiły, że w programie reform fiskalnych pojawiają się kolejne dziury. Do Aten przybyli przedstawiciele Trojki negocjować m.in. dalsze cięcia wydatków publicznych i redukcję kilkunastu tysięcy etatów w budżetówce.
Minister się wypalił
Pod fiskalną presją jest również Portugalia. Rentowność portugalskich obligacji dziesięcioletnich wzrosła wczoraj po południu do 6,5 proc. W ten sposób inwestorzy zareagowali na dymisję ministra finansów Vitora Gaspara.
Był on autorem niepopularnych reform fiskalnych, a swoją rezygnację ze stanowiska oficjalnie uzasadnił tym, że jego działania jako szefa resortu finansów nie mają już poparcia społecznego. Następczynią Gaspara została Maria Luis Albuquerque, sekretarz w Ministerstwie Skarbu, odpowiedzialna dotychczas za program prywatyzacji.
Gaspar był mocno krytykowany w Portugalii za to, że ślepo wykonywał zalecenia Trojki, nie licząc się z kosztami takiej polityki, ale jego dymisja była dużym zaskoczeniem dla inwestorów. – Reformy gospodarcze w Portugalii wiążą się z wieloma opóźnieniami, więc nagła dymisja Gaspara nie poprawi klimatu – uważa Nicholas Spiro, szef firmy konsultingowej Spiro Sovereign Strategy.
– Czas rezygnacji nie jest właściwy, gdyż za dwa tygodnie rozpoczyna się kolejny przegląd portugalskiego programu pomocowego – twierdzi Ricardo Santos, ekonomista z BNP Paribas.