Większość europejskich indeksów giełdowych umiarkowanie zyskiwała w czwartek po południu w reakcji na dobre wstępne odczyty wskaźników koniunktury gospodarczej. Łączny wskaźnik PMI dla przemysłu i sektora usług strefy euro wzrósł z 50,5 pkt w lipcu do 51,7 pkt w sierpniu, czyli najwyższego poziomu od 26 miesięcy. PMI dla branży usługowej eurolandu wzrósł natomiast z 49,8 pkt do 51 pkt (granica 50 pkt oddziela dekoniunkturę od ekspansji w sektorze). Rozczarowanie przyniosły dane z Francji, gdzie łączny PMI dla przemysłu i usług spadł z 49,1 pkt do 47,9 pkt. Sytuacja w Niemczech okazała się za to lepsza niż się spodziewano. PMI dla niemieckiego przemysłu wzrósł z 50,7 pkt do 52 pkt.
Lepszy kwartał
Analitycy interpretują dane PMI z Europy jako dowód na to, że strefa euro przechodzi obecnie lekkie ożywienie gospodarcze. – Ożywienie nabrało tempa w sierpniu, a producenci i firmy z branży usługowej donoszą o najszybszym od dwóch lat tempie ekspansji. Obraz gospodarki wypływający z danych sondażowych pokrywa się więc z oczekiwaniami polityków co do umiarkowanego, ale wciąż kruchego powrotu do wzrostu – twierdzi Chris Williamson, główny ekonomista Markit Economics, firmy przygotowującej sondaże PMI.
W drugim kwartale wzrost gospodarczy w strefie euro wyniósł 0,3 proc. (licząc kwartał do kwartału). Dane PMI sugerują, że trzeci kwartał może być odrobinę lepszy.
– Dane PMI za sierpień wskazują, że choć tempo ożywienia gospodarczego w strefie euro jest nierówne, to większość europejskich gospodarek doznaje teraz poprawy, jeśli chodzi o perspektywy wzrostu – ocenia James Ashley, ekonomista w RBC Europe.
– Sierpniowe dane PMI dostarczają dalszych dowodów na to, że gospodarka unii walutowej nadal rośnie w trzecim kwartale, ale tempo wzrostu jest dosyć umiarkowane. To daje nadzieję, że wzrost PKB w drugim kwartale nie był jednorazową zwyżką. Wciąż spodziewamy się jednak, że gospodarka strefy euro skurczy się w tym roku o 0,5 proc. Wzrostowi gospodarczemu wciąż daleko do tempa, które pozwoliłoby rozwiązać problemy związane z kryzysem zadłużeniowym – wskazuje Jonathan Loynes, ekonomista z firmy badawczej Capital Economics.