Według agencji Bloomberga w ostatnich dwóch latach w 31 proc. przypadków kursy 14 par walutowych rosły gwałtownie na kilka minut przed ostatnim w miesiącu fixingiem o godz. 16, po czym wracały do punktu wyjścia. W przypadku najważniejszych par, takich jak EUR/USD, zdarzało się to średnio co drugi miesiąc.

– Obserwujemy niezwykłe skoki kursów walut. A tuż po 16. wracają one do poziomów, które najwyraźniej były wyznaczone przez rynek. To wzmacnia podejrzenia, że coś jest nie w porządku – przyznaje Michael DuCharme, dyrektor ds. rynku walutowego w Russell Investments.

O podejrzeniach, że na rynku walutowym dochodzi do manipulacji, agencja Bloomberga pisała już w czerwcu. Wówczas kilku czynnych oraz byłych dilerów walutowych przyznało, że banki celowo składały duże zlecenia tuż przed lub w trakcie minutowych lub dwuminutowych fixingów, które odbywają się co pół godziny lub godzinę. Wchodziły przy tym w zmowy, aby zwiększyć swoje szanse wpłynięcia na kursy z fixingów. Nie było jednak jasne, czy proceder został zarzucony, czy jest wciąż kontynuowany. Prawidłowości, które widać przed kluczowymi fixingami, mogą stanowić dowód, że manipulacje są na porządku dziennym.

Kursy wymiany 181 par walutowych, ustalane przez spółkę World Markets i publikowane przez agencję Reutera, są wykorzystywane przez firmy zarządzające aktywami do wyceny portfeli oraz przez dostawców indeksów, takich jak FTSE i MSCI. Najważniejszy jest fixing z godz. 16, uważany za koniec londyńskiej sesji na rynku forex. Banki mogą próbować na niego wpływać, aby poprawić swoje wyniki inwestycyjne.

– W notowaniach walut widać pewne wzorce, które przypominają mi to, co widziałam na innych rynkach, np.  efekty fixingów bardzo często znikają przed początkiem kolejnej sesji – twierdzi Rosa Abrantes-Metz, ekspertka ds. regulacji finansowych firmy doradczej Global Economics Group, która  przyczyniła się do wykrycia manipulacji stopami LIBOR.