Kolejne bodźce dla dolara

Konflikty na Bliskim Wschodzie dawniej często osłabiały dolara, ale zdaniem analityków inwazja zachodnich wojsk na Syrię może akurat się przyczynić do umocnienia amerykańskiej waluty.

Aktualizacja: 08.02.2017 10:50 Publikacja: 30.08.2013 06:00

Dziś większość analityków sądzi, że ewentualna operacja zachodnich wojsk w Syrii doprowadzi do umocn

Dziś większość analityków sądzi, że ewentualna operacja zachodnich wojsk w Syrii doprowadzi do umocnienia się dolara, bo inwestorzy będą upatrywali w nim bezpiecznej przystani na czas podwyższonego ryzyka na rynkach.

Foto: Bloomberg

Zbrojna interwencja zachodnich wojsk w Syrii stała się w czwartek nieco mniej prawdopodobna, bo swoje jednoznaczne poparcie dla takiej operacji wycofał rząd brytyjski. Tym oraz obiecującymi danymi z amerykańskiej gospodarki, analitycy tłumaczyli wczoraj umocnienie dolara, przecenę ropy i zwyżki na większości giełd. Ale dzień wcześniej, gdy inwazja na Syrię wydawała się niemal przesądzona, dolar także zyskiwał. To pokazuje, że   wpływ wydarzeń na Bliskim Wschodzie na rynki finansowe nie jest wcale oczywisty. Na poprzednie konflikty zbrojne w tym regionie rynki także reagowały różnie.

Gospodarka kwitnie

Gdy zamykaliśmy to wydanie „Parkietu", kurs dolara wobec sześciu głównych walut – tzw. indeks dolara – zyskiwał 0,7 proc. Zwyżka tego indeksu przyspieszyła, gdy amerykański Departament Handlu podał zrewidowane dane na temat dynamiki PKB w II kwartale. Okazało się, że roczne tempo wzrostu największej gospodarki świata wynosiło wówczas 2,5 proc., a nie 1,7 proc., jak początkowo szacowano. Ekonomiści spodziewali się wprawdzie, że ten odczyt zostanie skorygowany w górę, ale do 2,2 proc. Departament Pracy podał z kolei, że liczba Amerykanów wnioskujących po raz pierwszy o zasiłek dla bezrobotnych spadła w minionym tygodniu do 331 tys. z 337 tys. tydzień wcześniej, a więc bardziej, niż przewidywali ekonomiści.

Te dane zwiększają prawdopodobieństwo, że Rezerwa Federalna wkrótce – być może już we wrześniu – zacznie ograniczać program QE, co powinno sprzyjać aprecjacji dolara. Ale amerykańska waluta umacniała się jeszcze przed doniesieniami z USA, co analitycy tłumaczyli oddalaniem się perspektywy nalotów zagranicznych wojsk na Syrię.

Doniesienia, że Londyn i Paryż chcą zaczekać na wnioski inspektorów ONZ, badających, czy w Damaszku faktycznie doszło tydzień temu do ataku chemicznego, poskutkowały bowiem spadkiem cen ropy naftowej, która w poprzednich dniach drożała. Jak zauważył Julian Jessop, główny ekonomista ds. globalnych w Capital Economics, to zmniejsza ryzyko, że wysokie ceny ropy zahamują ożywienie gospodarcze na Zachodzie, co mogłoby zachęcić Fed do kontynuacji QE i w efekcie osłabić dolara.

Według Michaela Wittnera, analityka z Societe Generale, gdyby do inwazji na Syrię jednak doszło, cena ropy gatunku Brent mogłaby skoczyć nawet do 150 USD za baryłkę, z około 116 USD obecnie. Stałoby się tak, gdyby konflikt w Syrii zaburzył dostawy ropy z Bliskiego Wschodu. Wówczas – jak ocenia Jessop – tempo wzrostu światowej gospodarki mogłoby spaść o 1 pkt proc.

Związki dolara i ropy słabną

Tradycyjnie cena ropy była ujemnie skorelowana z kursem dolara także z innego powodu niż znaczenie kosztów energii dla koniunktury gospodarczej. Gdy „czarne złoto" drożało, pogłębiał się deficyt handlowy USA, co prowadziło do osłabienia amerykańskiej waluty. Ten mechanizm było widać na początku 2011 r., gdy do skoku cen ropy doprowadziła „wiosna ludów" w krajach arabskich, zwłaszcza zaś wojna domowa w Libii. Dolar wyraźnie się wówczas osłabił.

Jednak uzależnienie USA od importu ropy, dzięki eksploatacji złóż łupkowych, systematycznie maleje. Dlatego dziś większość analityków sądzi, że ewentualna eskalacja konfliktu w Syrii będzie raczej prowadziła do aprecjacji dolara, traktowanego przez inwestorów jako bezpieczna przystań na czas podwyższonego ryzyka na rynkach. Amerykańska waluta mogłaby się umacniać szczególnie wobec walut państw wschodzących, którym awersja do ryzyka nie sprzyja. Z tego samego powodu naloty zachodnich wojsk na Syrię mogłyby poskutkować zwyżkami cen złota. Kruszec ten drożał zresztą wyraźnie już w ostatnich dniach.

– Problem polega na tym, że nikt nie wie, co się stanie. Ta niepewność sprawia, że wszelkie spekulacje koncentrują się na „najgorszym scenariuszu", w którym konflikt w Syrii rozlewa się na cały region i poważnie zaburza dostawy ropy naftowej. Ale to jest tylko jedna z wielu możliwości. W „najlepszym scenariuszu", zachodnia interwencja – lub nawet jej groźba – mogłaby przyspieszyć zakończenie wojny domowej w Syrii – zauważył Jessop. Efektem byłby więc spadek cen ropy naftowej, wspierający ożywienie gospodarcze.

[email protected]

Akcje | Wojna nie oznacza bessy

Gdy zamykaliśmy to wydanie „Parkietu", amerykański indeks S&P 500 drugi dzień z rzędu zwyżkował. W pierwszych dwóch dniach tygodnia, gdy rosło prawdopodobieństwo interwencji zachodnich wojsk w Syrii, stracił jednak 2 proc.

Z wyliczeń Shane'a Olivera, głównego stratega rynkowego i ekonomisty firmy AMP Capital, wynika, że widmo poprzednich takich operacji militarnych także prowadziło do przeceny akcji na Wall Street. Ale w ciągu dwóch miesięcy od inwazji indeksy całkowicie odrabiały straty, nawet jeśli były tak duże, jak przed inwazją w Iraku w marcu 2003 r. W ciągu dwóch poprzedzających ją miesięcy S&P 500 stracił aż 14 proc. – Akcje mogą jeszcze potanieć przed ewentualnymi atakami na Syrię, ale gdy do nich dojdzie, giełdy się odbiją, szczególnie jeśli będzie się zanosiło na to, że operacja nie potrwa długo – ocenia Oliver.

Gospodarka światowa
Chiny i USA wracają do rozmów w sprawie ceł. Dojdzie do przełomu?
Gospodarka światowa
Brytyjski bank centralny obciął stopy, ale był daleki od jednomyślności
Gospodarka światowa
Kiedy Fed może powrócić do obniżek stóp?
Gospodarka światowa
Dobry pierwszy kwartał niemieckiego przemysłu
Materiał Promocyjny
Banki muszą wyjść poza strefę komfortu
Gospodarka światowa
Zaskakujący wzrost chińskiego eksportu
Gospodarka światowa
USA i Wielka Brytania mają umowę handlową