Wprawdzie nie jest to zbyt zaskakujące, ale debata na temat sposobów udzielenia kolejnej pomocy może spowodować zamieszanie w pozornie spokojnej strefie euro.

Trzy problemy będą musieli rozwiązać urzędnicy w ciągu kilku miesięcy. Grecji brakuje pieniędzy już na najbliższą przyszłość. Poza tym potrzebuje kolejnej pomocy na przetrwanie do 2016 r. I wreszcie jej zadłużenie nadal jest zbyt wysokie.

Ateny będą musiały załatać prawie 4 mld euro dziury w tegorocznym i przyszłorocznym budżecie, bo wpływy z podatków, a także z prywatyzacji okazały się niewystarczające. Pod koniec roku Grecja będzie potrzebowała jeszcze więcej pieniędzy, z powodu większej, niż przewidywano recesji, gorszych prognoz rozwoju i wreszcie niespodziewanej konieczności spłacania długów do banków centralnych strefy euro. W rezultacie europejska pomoc, którą planowano do grudnia 2014 r., w rzeczywistości wystarczy jedynie do sierpnia – poinformował jeden z wyższych urzędników strefy euro.

Międzynarodowy Fundusz Walutowy, który pomagał Grecji razem z rządami krajów członkowskich strefy euro, może kontynuować udzielanie pożyczek tylko tym rządom, których działalność jest „w pełni sfinansowana" na najbliższe 12 miesięcy, a w przypadku Grecji tak nie jest.

Ten problem trzeba będzie rozwiązać w listopadzie po otrzymaniu raportu ekspertów, którzy mają odwiedzić Ateny we wrześniu. I już wtedy mogą być świadkami pierwszych niepokojów, bo uzyskanie pieniędzy na pokrycie bieżących potrzeb będzie zapewne wymagało podjęcia kolejnych środków oszczędnościowych. A to może się okazać testem odporności dla rządu, osłabionego w lecie przez wycofanie się z koalicji mniejszego partnera. Dwupartyjny rząd ma teraz tylko pięć głosów większości w 300-osobowym parlamencie.