W styczniu zatrudnienie wzrosło  w USA o 257 tys., poinformował w piątek Departament Pracy, ale niemniej istotną częścią tego raportu była informacja o zrewidowaniu w górę danych z grudnia i z listopada, odpowiednio do 329 i 432 tys. W rezultacie miesięczna średnia dla tego okresu wyniosła 336 tys. i była największa od listopada 1997 r.

Mediana prognoz ekonomistów wskazywała na wzrost zatrudnienia w styczniu o 228 tys. Stopa bezrobocia wzrosła w minionym miesiącu do 5,7 proc., bo coraz lepsza koniunktura na rynku pracy zachęciła więcej Amerykanów do rejestrowania się w urzędach zatrudnienia. Silniejsza gospodarka skłania  amerykańskie spółki do zwiększania zatrudnienia, co stwarza korzystny cykl wzrostu, bo Amerykanie świeżo zarobione pieniądze wydają na zakup towarów i usług. Systematyczna poprawa na rynku pracy prawdopodobnie upewni decydentów z Rezerwy Federalnej, że wzrost gospodarczy jest już na tyle zakorzeniony, że w tym roku będzie możliwa podwyżka stóp procentowych.

– Znaleźliśmy się w takiej fazie cyklu, w której rynek pracy zwiększa dochody gospodarstw domowych i generuje większy popyt, a to stwarza samowzmacniającą się fazę rozwoju – powiedziała Aneta Markowska, główna ekonomistka ds. USA w nowojorskim biurze Societe Generale.

Średnie godzinowe stawki wzrosły o 0,5 proc. w porównaniu z poprzednim miesiącem, najbardziej od listopada 2008 r. W stosunku rocznym zarobki zwiększyły się o 2,2 proc., najbardziej od sierpnia.

Firmy prywatne stworzyły w styczniu 267 tys. nowych etatów. Po około 50 tys. przybyło w spółkach z sektora ochrony zdrowia i opieki społecznej. 44 tys. nowych pracowników znalazło zatrudnienie w handlu detalicznym, 39 tys. w budownictwie i 22 tys. w przemyśle przetwórczym. Ubyło etatów w firmach transportowych i wydobywczych. Stopa uczestnictwa pokazująca udział osób w wieku produkcyjnym w rynku pracy wzrosła do 62,9 proc. z 62,7 proc.