Pierwszy kwartał okazał się bardzo dobrym okresem dla wielu europejskich i azjatyckich giełd. Najlepszym indeksem giełdowym w pierwszych trzech miesiącach roku był duński OMX Copenhagen, który zyskał wówczas aż 28 proc. Amerykański S&P 500 wzrósł w tym czasie o nieco ponad 1 proc., a polski WIG 20 o około 3 proc.
QE dyktuje nastroje
Rozpoczęty przez Europejski Bank Centralny program ilościowego luzowania polityki pieniężnej (QE) uskrzydlił inwestorów w Europie Zachodniej. Płynność kierowana na rynki finansowe przez EBC oraz nadzieje na poprawę sytuacji w strefie euro sprawiły, że niemiecki indeks DAX zyskał od początku roku 22 proc. Inwestorzy co prawda sprzedawali greckie akcje (ateński indeks ASE stracił 6,5 proc.), ale nie gardzili papierami z innych „słabych ogniw" strefy euro. Portugalski indeks PSI 20 wzrósł w pierwszym kwartale aż o 24 proc., a włoski FTSE MIB zyskał 21 proc., choć gospodarka Włoch jest w kiepskim stanie.
Inwestorzy w niewielkim stopniu przejmowali się groźbą wyjścia Grecji ze strefy euro. – Rosnące ryzyko dotyczące Grecji jest spychane na bok przez inwestorów i traktowane bardziej jak niedogodność niż jako prawdziwe zagrożenie. To się może zmienić, jeśli sytuacja znacząco się pogorszy, ale jak na razie inwestorzy nie kupują straszenia Grexitem – twierdzi Craig Erlam, analityk z Oanda Trading Group.
Spośród indeksów giełdowych naszego regionu wyraźnie wyróżniał się węgierski BUX, zyskując 19 proc. Przyczyniły się do tego przecieki mówiące, że rząd Viktora Orbana mocno zmniejszy podatek bankowy.
Azjatycka hossa
Dosyć dobrze radziły sobie w pierwszym kwartale również azjatyckie indeksy giełdowe. Chiński Shanghai Composite wzrósł o 16 proc., po wzroście o ponad 50 proc. w 2014 r. „Warto zauważyć, że po Chińskim Nowym Roku zarówno liczba nowo otwartych kont w domach maklerskich, jak i obroty na rynku poważnie wzrosły" – piszą analitycy Morgan Stanley.