ASE, główny indeks giełdy w Atenach, tracił w trakcie poniedziałkowej sesji ponad 6 proc., wiele europejskich indeksów spadało w ciągu dnia o blisko 2 proc., a rentowność greckich obligacji dwuletnich przekroczyła 28 proc. – w ten sposób rynki reagowały na załamanie się w niedzielę negocjacji Grecji z UE i Międzynarodowym Funduszem Walutowym. Szanse na porozumienie wciąż są bardzo niskie, a obie strony rozważają pesymistyczne scenariusze. Grupa deputowanych współrządzącej Grecją partii Syriza skupiona we frakcji Platforma Lewicowa przygotowała już plan bankructwa Grecji „w islandzkim stylu".
Uderzenie w banki
Plan przygotowany przez Platformę Lewicową przewiduje bankructwo kraju, nacjonalizację systemu bankowego, wprowadzenie kontroli przepływu kapitału oraz stworzenie niezależnego od EBC banku centralnego, który będzie wspierał nowy system finansowy. – Greckie banki muszą zostać natychmiast znacjonalizowane i powinien powstać zły bank. Trzeba będzie też wprowadzić ograniczenia w wycofywaniu pieniędzy z kont bankowych. Banki oczywiście będą wściekłe, zostanie złożonych wiele pozwów, ale na koniec staniemy się suwerenną siłą – mówi dziennikowi „Daily Telegraph" jeden z autorów planu.
Nacjonalizacja banków jest uzasadniana odpływem depozytów sięgającym 400 mln euro dziennie, posiadanym przez pożyczkodawców dużym portfelem greckich obligacji oraz koniecznością zniszczenia greckiego systemu oligarchicznego. Przewidziane w planie deputowanych Syrizy stworzenie suwerennego banku centralnego oznaczałoby de facto powrót drachmy, a ta perspektywa wzbudza obawy wielu Greków.
Ostatnia szansa
Oficjalnie grecki rząd zapewnia, że wciąż chce zawrzeć porozumienie z wierzycielami, tak by móc 30 czerwca spłacić pożyczki zaciągnięte w MFW. Wierzyciele wciąż jednak żądają konkretnych, nowych greckich propozycji reform fiskalnych. Komisja Europejska twierdzi, że UE i MFW i tak już poszły na duże ustępstwa wobec Grecji. Początkowo chciały, by nadwyżka pierwotna w greckim budżecie (czyli nieobejmująca kosztów obsługi długu) sięgnęła w tym roku 3,5 proc. PKB, obecnie chcą tylko 1 proc. PKB.
– Czwartkowe posiedzenie Eurogrupy jest postrzegane jako ostatnia szansa na odblokowanie pomocy. Można się spodziewać, że rynki w tym tygodniu będą pod coraz większą presją, gdyż rośnie prawdopodobieństwo bankructwa Grecji – twierdzi Peter Rosenstreich, strateg z banku Swissquote.