2015 rok zostanie zapamiętany jako fatalny czas dla rynków wschodzących. Krach w Chinach, recesja w Rosji i Brazylii, silna przecena na rynkach surowcowych, polityczna niepewność bijąca w turecką i polską giełdę, zawirowania związane z oczekiwaną podwyżką stóp procentowych przez Fed – to wszystko sprawiło, że wielu inwestorów trzymało się od rynków wschodzących z daleka. Indeks MSCI Emerging Markets spadł od początku stycznia o 17 proc. Wśród dziesiątki najgorszych indeksów rynkowych świata wszystkie to indeksy giełd wschodzących. Najgorszy z nich, Ukrainian Equities, stracił od początku roku ponad 30 proc. (licząc w lokalnej walucie). Tylko nieco mniejszych spadków doświadczyły główne indeksy giełd w Atenach, Limie i Bogocie. Ponad 25-proc. przecenę zaliczył egipski EGX 30, a polski WIG 20 spadł o ponad 20 proc. i był szóstym pod względem skali tegorocznych spadków indeksem giełdowym świata.
Mimo to znalazły się w tym roku rynki wschodzące, które dawały inwestorom porządnie zarobić. Na dziesięć najlepszych tegorocznych indeksów giełdowych świata aż siedem to indeksy rynków wschodzących, z czego cztery to indeksy giełd z naszego regionu.
Budapeszt nie nad Wisłą
Lider zwyżek od lat pozostaje ten sam – Wenezuela. Główny indeks giełdy w Caracas zyskał w tym roku w lokalnej walucie prawie 270 proc. Inwestorzy mieli niedawno powód do radości, bo prawicowa opozycja odniosła miażdżące zwycięstwo w wyborach parlamentarnych i wygląda na to, że rujnująca kraj komunizująca polityka gospodarcza następców Hugo Chaveza skończy się szybciej, niż się obawiano. Pod względem fundamentów gospodarczych niewiele się tam jednak zmieniło. Gospodarka jest w stanie rozkładu, kraj jest odcięty od rynków kapitałowych, a zadziwiająca hossa na giełdzie to po prostu desperacka próba ratowania kapitału przez bogatych.
– Niezwykłe wzrosty, które trwają na tym rynku od ponad 5 lat, są zasługą lokowania kapitału w aktywach giełdowych przez obywateli, którzy obawiają się gwałtownego spadku wartości wenezuelskiej waluty. Podobną przesłankę do wzrostów, choć już nie tak imponujących, miał argentyński indeks Merval, który od początku roku zyskał ponad 55 proc. Długoterminowy trend wzrostowy na tym rynku trwa od 2009 r., a w listopadzie rynek pokonał historyczny szczyt. Dodatkowo w drugiej połowie roku rynkowi sprzyjały nadzieje związane ze zmianą władzy i potencjalnym zniesieniem ograniczeń w przepływie kapitału, które zostały wprowadzone po ogłoszeniu bankructwa przez ten kraj w 2002 r. – wskazuje w rozmowie z „Parkietem" Maciej Leściorz, dyrektor ds. sprzedaży i edukcji w CMC Markets.
W listopadzie hossa w Argentynie mocno przyspieszyła w związku z wyborami prezydenckimi, które wygrał kandydat prawicowej opozycji Mauricio Macri. Inwestorzy cieszyli się z końca rządów dotychczasowej, populistycznej ekipy.