Inwestorzy mają zrozumiałą skłonność postrzegania pasywnego inwestowania jako hordy zautomatyzowanych inwesorów lokujących pieniędze w zautomatyzowanych funduszach I zarządzanych przez roboty-pisze Eric Balchunas, analityk Bloomberg View.
Jesli jednak przeanalizuje się wszystkie aspekty pasywnego inwestowania- od konstrukcji indeksów i ich wykorzystywania po zarządzanie funduszami - to okaże się, że nie wszystko jest dziełem robotów a w procesie inwestycyjnym dużą rolę odgrywają ludzie.
Inwestorzy, a także media traktują niektóre popularne indeksy jak ewangelię, jeśli chodzi o ich reprezentatywność. W rzeczywistości jednak zostały one skonstruowane według reguł wykoncypowanych przez ludzi. To oni decydują, jakie akcje wejdą w skład indeksu, a które wypadną i jaką będą miały wagę.
Dla przykładu, indeks Standard&Poor's500 jest nadzorowany przez komitet rynkowych profesjonalistów , którzy w gruncie rzeczy decydują jakie akcje zostaną do niego włączone. Jest to nic innego jak aktywna selekcja. Konstruowanie indeksów staje się bardzo aktywne, jeśli chodzi o strategie smart beta polegające na tworzeniu alternatywnych wskaźników z zastosowaniem wszelkiego rodzaju filtrów i podejścia.
Tzw produkty pasywne też mogą być wykorzystywane w sposób aktywny poprzez często handlujące na rynku fundusze ETF. A co z tymi inwestorami, którzy korzystają z ETF i funduszy indeksowych długoterminowo i nie handlują? Też wykorzystują je aktywnie poprzez alokację aktywów. Decyzje o udziale w portfelu poszczególnych klas aktywów są – według Balchunasa - najbardziej aktywnymi decyzjami jakie inwestor może podjąć.