Reakcja rynków na zaostrzenie się wojny handlowej była dosyć umiarkowana. Większość europejskich indeksów giełdowych lekko rosła we wtorek po południu. Dalekie od paniki były również rynki azjatyckie. Japoński Nikkei 225 zamknął się 1,4 proc. na plusie a chiński Shanghai Composite wzrósł w ciągu wtorkowej sesji o 1,8 proc. Wprowadzenie przez administrację Trumpa kolejnych karnych ceł na towary z Chin było już od dawna spodziewane przez inwestorów. Silny wtorkowy wzrost indeksu Shanghai Composite można więc traktować jako odreagowanie po wielu dniach spadków, wywołanych obawami przed zaostrzeniem wojny handlowej. Shanghai Composite stracił od tegorocznego szczytu 24 proc.
Wymiana ciosów
Być może inwestorzy wstrzymali się z wyprzedażą, gdyż cła ogłoszone przez prezydenta Trumpa okazały nieco łagodniejsze, niż się spodziewano. Trump ogłosił wprowadzenie karnych 10-proc. ceł na chińskie produkty sprowadzane do Stanów Zjednoczonych za 200 mld dolarów rocznie. 1 stycznia cła te zostaną podwyższone do 25 proc. Nowe karne cła obejmą przede wszystkim produkty dla masowych konsumentów – od żywności, poprzez sprzęt AGD i elektronikę po walizki. Z przygotowanej wcześniej listy produktów do większego oclenia zdjęto jednak 300 rodzajów dóbr m.in. część produktów koncernu Apple (zegarki smart i bezprzewodowe słuchawki.)
– Jeśli Chiny podejmą działania odwetowe przeciwko naszym farmerom i przemysłowi, natychmiast wdrożymy fazę trzecią, którą są cła na import wart około 267 mld dolarów – zapowiedział prezydent Trump. Za eskalację wojny handlowej obwinił „nieuczciwe praktyki" Chin.
Wygląda na to, że Chiny najprawdopodobniej nie wyślą już delegacji na przyszłotygodniowe negocjacje handlowe w Waszyngtonie. Chiński rząd ogłosił już, że 24 września wprowadzi swoje karne cła. Obejmą one towary sprawadzane z USA warte jedynie 60 mld USD rocznie. Już wcześniej USA i Chiny nałożyły na siebie karne cła na towary warte po 50 mld USD. ChRL ma jednak mniejsze pole do manewru niż Stany Zjednoczone. Sprowadza rocznie towary z USA warte łącznie około 130 mld USD, więc nie może już obejmować karnymi cłami kolejnych kategorii towarów. Chińskie władze mogą jednak np. wprowadzić ograniczenia dla działalności amerykańskich spółek u siebie. Mogą sięgnąć też po inne środki odwetowe.
– Nuklearna chińska opcja, czyli wyprzedaż amerykańskich obligacji, nie wchodzi w grę na tym etapie. Chiny mogą się jednak nie pojawić na jednej czy dwóch aukcjach amerykańskiego długu, by przypomnieć USA, że bilans płatniczy to kwestia dwustronna – prognozuje Paul Donovan, analityk UBS Wealth Management.