Z początkiem kwietnia stawka VAT na podstawowe artykuły żywnościowe wróci do 5 proc. Czy to oznacza, że ceny żywności wzrosną z dnia na dzień właśnie o 5 proc.?
Nie wiem, czy przełożenie tego podatku na ceny będzie pełne. Z uwagi na wojnę cenową, którą teraz obserwujemy, przynajmniej w niektórych sklepach raczej pełnego przełożenia nie będzie. Ale ceny na półkach na pewno wzrosną. A to oznacza, że o ile w marcu inflacja będzie w celu NBP, bo prawdopodobnie wyniesie 2,5 proc. rok do roku, to w kwietniu już nie będzie właśnie przez wzrost cen żywności. Inflacją w celu będziemy się cieszyć tylko przez miesiąc.
W kolejnych miesiącach największy wpływ na ścieżkę inflacji będą miały decyzje rządu dotyczące odmrażania cen nośników energii. Jaki jest najbardziej prawdopodobny scenariusz?
Sądzę, że jeśli rząd zdecydował się na przywrócenie do normy VAT-u na żywność, to zdecyduje się też na jakieś podwyżki cen energii. Ceny hurtowe zbliżyły się bardzo do ceny, którą dziś płaci większość gospodarstw domowych. Gdyby to wygaszenie tarczy energetycznej odpowiednio zaplanować albo na przykład zmienić taryfy już od lipca, to być może okazałoby się, że podwyżki cen są niewielkie. Taki skok inflacji, który założył NBP w scenariuszu pełnego wygaszenia tarcz antyinflacyjnych i powrotu cen energii do poziomu zgodnego z dzisiejszą taryfą, jest nierealistyczny. Zakładam, że ceny nośników energii – bez paliw – wzrosną w lipcu o 5 proc.