Na środowym posiedzeniu (24 stycznia br.) senatorowie odrzucili cztery poprawki zgłoszone jako wnioski mniejszości. W związku z tym ustawa budżetowa na 2024 r. została poparta przez Senat bez poprawek, za czym głosowało 60 senatorów, a 30 było przeciw.
Wyrobić się z budżetem na 2024 rok przed terminem
W takiej sytuacji można powiedzieć, że budżet państwa na 2024 r. jest już gotowy. Ustawa nie musi wracać do Sejmu, by ten przyjął lub odrzucił poprawki Senatu, może bezpośrednio trafić do podpisu prezydenta RP. I to jeszcze przed 31 stycznia, czyli ważnym terminem. Gdyby Sejm nie zdążył przedstawić prezydentowi ustawy budżetowej do końca stycznia, ten mógłby zdecydować o rozwiązaniu Parlamentu i wcześniejszych wyborach.
Właśnie ze względu na to ryzyko – które przy wysokiej temperaturze sporu politycznego w Polsce wcale nie było takie małe – Sejm, i potem Senat, pracowały nad budżetem w ekspresowym tempie. Projekt ustawy, sygnowany przez nowego ministra finansów Andrzeja Domańskiego, trafił do Sejmu raptem miesiąc temu (19 grudnia 2023 r.).
Podpis budżetu w siedem dni?
Inna sprawa, jaka będzie decyzja prezydenta. Jeśli podpisze ustawę budżetową, wejdzie ona w życie bez dalszych problemów. Wcześniej jednak doradcy prezydenta sugerowali, że może on ustawę skierować do Trybunału Konstytucyjnego (zawetować budżetu nie może), co zmusiłoby rząd do działania na podstawie tzw. prowizorium budżetowego.
Według art. 224 Konstytucji, prezydent RP może w ciągu siedmiu dni podpisać ustawę budżetową, ewentualnie może zwrócić się do TK o ocenę zgodności jej zapisów z ustawą zasadniczą. Trybunał ma maksymalnie dwa miesiące od dnia złożenia wniosku na wydanie orzeczenia.