Stopa referencyjna Narodowego Banku Polskiego, która od września ub.r. utrzymywana była na najwyższym od 2002 r. poziomie 6,75 proc., już od czwartku będzie wynosiła 6 proc. Taką decyzję Rada Polityki Pieniężnej podjęła na pierwszym po wakacyjnej przerwie posiedzeniu. Ekonomiści w większości spodziewali się obniżki stóp, ale tylko o 0,25 pkt proc. A nawet taką zmianę wielu uważało za nieuzasadnioną w sytuacji, gdy inflacja kilkakrotnie przewyższa cel NBP (2,5 proc. rocznie).
Sygnały do kosza
Poluzowanie polityki pieniężnej po wakacjach prezes NBP Adam Glapiński zasygnalizował w lipcu. Powiedział wtedy, że cykl podwyżek stóp procentowych został oficjalnie zakończony, a kolejną ich zmianą będzie obniżka. Nie przesądzało to jednak terminu takiej decyzji. Prezes przedstawił wówczas dwa warunki, które muszą być spełnione, aby RPP zdecydowała się na obniżkę stóp: inflacja musi spaść poniżej 10 proc. rocznie, a sternicy polityki pieniężnej muszą mieć przekonanie, że później wciąż będzie malała.
Pierwszy z tych warunków nie został jeszcze spełniony. Wskaźnik cen konsumpcyjnych (CPI), główna miara inflacji w Polsce, wzrósł w sierpniu o 10,1 proc. rok do roku po zwyżce o 10,8 proc. w lipcu. Mając już tę wiedzę, aż 16 spośród 22 indywidualnych ekonomistów i zespołów analitycznych uczestniczących w comiesięcznej ankiecie „Parkietu” spodziewało się, że RPP w środę stopy obniży. Niektórzy wskazywali, że z ekonomicznego punktu widzenia spadek inflacji poniżej 10 proc. nie ma żadnego znaczenia. A skoro tak, to nie ma powodu, aby RPP się tego kryterium sztywno trzymała.
Głównym powodem, aby oczekiwać obniżki stóp procentowych, było jednak przedłużające się spowolnienie w polskiej gospodarce. I tym właśnie RPP uzasadnia swoją środową decyzję. „W ocenie Rady napływające w ostatnim czasie dane wskazują na mniejszą od wcześniejszych oczekiwań presję popytową, co będzie oddziaływać w kierunku szybszego powrotu inflacji do celu inflacyjnego NBP” – napisała Rada w komunikacie.
Ryzykowna decyzja
Część ekonomistów ma jednak wątpliwości, czy powrót inflacji do celu NBP, tj. do 2,5 proc. z dopuszczalnymi okresowymi odchyleniami o 1 pkt proc. w każdą stronę, przy takiej polityce pieniężnej, będzie w ogóle możliwy. – Skala cięcia stóp nie przystaje do warunków ekonomicznych. Teoretycznie Polska dołączyła do grona krajów rozwijających się, które rozpoczynają luzowanie polityki pieniężnej, ale w praktyce istotnie się od nich różni. Inflacja bazowa spada wolniej niż w innych krajach naszego regionu, a kraje Ameryki Łacińskiej miały dodatnie stopy realne, zanim zaczęły obniżać stopy nominalne – zauważył Rafał Benecki, główny ekonomista ING BSK.