Mimo uspokajających rynek informacji, że rząd aktualnie projektu ustawy o podatku od zysków nadmiarowych nie posiada, okazuje się, że rozpoczęły się prace analityczne. W poniedziałek 11 lipca br., po deklaracji premiera Mateusza Morawieckiego z 9 lipca o potrzebie ustanowienia takiego podatku, rozpoczęto pierwsze kroki. Zainicjowanie prac analitycznych zlecono departamentom merytorycznym w ministerstwach, które odpowiadają za nadzór nad spółkami – dowiedział się „Parkiet”.
Rząd i resorty podtrzymują uspokajającą linię rzecznika rządu Piotra Müllera z 12 lipca, który sugerował, że podatek to tylko propozycja. Jednak jak się dowiadujemy, na ten moment decyzja ma zmierzać w stronę opracowania założeń takiego projektu. Decyzja miałaby zostać podjęta dopiero po przygotowaniu analiz. To może potrwać od kilku do kilkunastu miesięcy.
– o tyle spadła kapitalizacja spółek, nad którymi nadzór sprawuje Ministerstwo Aktywów Państwowych, po deklaracji premiera o pracach nad nowym podatkiem od zysków.
Sama ewentualność nałożenia takiego podatku i tak kosztowała spółki będące w nadzorze Ministerstwa Aktywów Państwowych miliardy. Licząc od zamknięcia sesji w piątek 8 lipca do zamknięcia sesji w poniedziałek 11 lipca, spadek ten wyniósł ok. 3 proc., co daje ok. 7,3 mld zł. Pytane przez nas spółki nie wypowiadają się na temat propozycji premiera. Nieoficjalnie dowiadujemy się, że są zaniepokojone w związku ze swoimi planami inwestycyjnymi, zwłaszcza w kontekście transformacji energetycznej. Chodzi o PGE i PKN Orlen.
Duża niepewność
Zdaniem Jarosława Dominiaka, prezesa Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych, temat zapowiedzianego podatku od nadmiarowych zysków na pewno nie będzie neutralny dla kursów spółek giełdowych, które zostałyby nim objęte. – Zresztą już sama zapowiedź takiego rozwiązania, jeszcze bez podania szczegółów, spotkała się z negatywną reakcją inwestorów i spadkami spółek energetycznych. Na rynkach, gdzie te zapowiedzi były komunikowane jako pewnik, reakcja była jeszcze wyraźniejsza – mówi. Jego zdaniem, patrząc przez pryzmat akcjonariusza, jest to fatalne rozwiązanie. – Wszelkie interwencje i „ręczne sterownie” w kontekście spółek publicznych stanowi zaprzeczenie istoty rynku kapitałowego. W takim przypadku lepiej, by takich spółek nie było na parkiecie – mówi Dominiak.