Jak wyglądałyby mecze Euro 2012, gdyby o ich wynikach decydowały siła i znaczenie gospodarek państw wystawiających drużyny? Zależy, jakie wskaźniki gospodarcze brano by pod uwagę. Gdyby tylko wielkość nominalnego PKB, wynik nie byłby miarodajny, bo np. stosunkowo zdrowa czeska gospodarka nie miałaby szans w starciu z pogrążoną w ciężkim kryzysie Hiszpanią. Gdyby kierowano się stanem finansów publicznych, Ukraina bez problemu pokonałaby Włochy. „Parkiet" przeprowadził więc symulację opierającą się na wielu wskaźnikach gospodarczych (PKB pod względem parytetu siły nabywczej – zarówno wartość bezwzględna, jak i PKB na głowę, wzrost PKB, inflacja, stopa bezrobocia, deficyt finansów publicznych, dług publicznych). Opieraliśmy się na prognozach Międzynarodowego Funduszu Walutowego na 2012 r. Uwzględniliśmy również czynniki takie jak dotychczasowa odporność danego państwa na kryzys, znaczenie jego rynku kapitałowego, zaniechania w reformach i pozytywna bądź negatywna rola w walce z kryzysem. Oczywiście, jak to w sędziowaniu sportowym bywa, pozwoliliśmy sobie na odrobinę subiektywne postrzeganie rzeczywistości.
Grupa A: Polska, Grecja, Rosja, Czechy
Oczywiste jest, że z tej grupy do ćwierćfinałów nie przedostałaby się Grecja: państwo, któremu grozi kolejne bankructwo i wyrzucenie ze strefy euro, kraj pogrążony w recesji i o bezrobociu zbliżonym do 20 proc. Choć jeden z rywali skazany jest na klęskę, bój o wejście do fazy pucharowej byłby jednak dosyć zacięty. Liderem wydaje się Rosja, przytłaczająca swoim PKB (2,02 bln USD prognozowane na 2012 r.) resztę regionu. Jej PKB na głowę (17,6 tys. USD) jest jednak sporo mniejszy niż w Czechach (27,4 tys. USD) i w Polsce (21,3 tys. USD). Na niekorzyść gospodarki Rosji działa też, że jest mocno uzależniona od sytuacji na rynkach surowcowych, przeżarta korupcją i poddana samowoli władz. Rosja wypada jednak zdecydowanie lepiej od Polski i Czech w kategorii finanse publiczne (dług publiczny wynoszący około 8 proc. PKB), wielkość rynku kapitałowego i wpływ na światowe rynki. Można ją więc uznać za zwycięzcę grupy A (choć z dużą ilością czerwonych kartek – m.in. za wojny gazowe z Ukrainą). Walka o drugie miejsce jest jednak wyrównana. Czechy mają wyższy od Polski PKB na głowę, finanse publiczne w nieco lepszym stanie i prześcignęły Polskę pod względem wielu reform (wystarczy porównać ich i nasze autostrady). Polska gospodarka jest jednak większa od czeskiej, podobnie jak nasz rynek kapitałowy. Ponadto na korzyść Polski działa to, że jako jedyni w UE uniknęliśmy recesji w czasie pierwszej fazy kryzysu, a w tym roku nasza gospodarka ma szansę rozwijać się o wiele szybciej od pogrążonych w recesji Czech. Polska powinna więc wyjść z grupy z niewielką przewagą nad Czechami.
Grupa B: Holandia, Dania, Niemcy, Portugalia