– Polska zyskała na tym, że kraje europejskie, najmocniej dotknięte przez kryzys w strefie euro, traciły ratingi inwestycyjne i wypadały z gry. Stąd ogromny wzrost zainteresowania naszymi obligacjami ze strony Europy – wyjaśnia Rafał Benecki z ING.
W ubiegłym roku resort finansów był wyjątkowo aktywny?na rynkach zagranicznych – w przeliczeniu na euro sprzedał papiery o wartości ponad 9 mld, podczas gdy rok wcześniej ponad 5 mld. W minionym roku rosło zainteresowanie polskim długiem głównie tzw. starych krajów strefy euro. Najwięcej kupili Niemcy, bo aż 1,5 mld euro. To ponad dwa razy więcej niż w 2011 r. Na większe zakupy zdecydowali się też Francuzi, Austriacy, Belgowie i Holendrzy. Łącznie nabyli 1,7 mld euro polskich obligacji wobec 0,3 mld euro rok wcześniej. Tym samym zwiększyli swój udział w finansowaniu naszego zagranicznego długu z 12 do 19 proc.
W ubiegłym roku polski dług stał się atrakcyjny również dla tych inwestorów, którzy na naszym rynku dotychczas nie robili dużych zakupów. Takim krajem jest np. Szwecja, która kupiła nasz zagraniczny dług za 37 mln euro, czy Kanada, której sprzedaliśmy obligacje za 14,5 mln euro. Rosło też zainteresowanie naszych sąsiadów – Czesi nabyli ponad 56 mln euro obligacji, czyli trzy razy więcej niż w 2011 r. Węgrzy, którzy w poprzednich latach praktycznie nie interesowali się naszym długiem, w ubiegłym roku kupili polskie obligacje o wartości 48 mln euro.
Od dwóch lat widać duże zainteresowanie Azji polskimi obligacjami. Najwięcej, bo blisko 900 mln euro, kupiła Japonia, która skokowo zwiększa wydatki na nasze papiery. Jeszcze w 2010 r. było to tylko 1,5 mln euro, a w 2011 r. 473 mln euro.
Jeszcze w 2011 r. blisko jedną trzecią naszego długu sprzedanego za granicę kupiła Ameryka. W minionym roku udział spadł do 11,7 proc. – Silna obawa o rozpad strefy euro spowodowała, że inwestorzy amerykańscy mocno zmniejszyli zaangażowanie na naszym rynku długu – spodziewali się intensyfikacji kryzysu i tego, że dolar będzie się umacniał – mówi Paweł Radwański z Raiffeisen Banku.