Pańskie ubiegłoroczne prognozy szybkiego wzrostu PKB opierały się m.in. na założeniu, że kwitły będą inwestycje. Tak się nie stało. Kołem zamachowym gospodarki była ciągle konsumpcja, inwestycje zaczęły rosnąć, ale niemrawo. A dane o produkcji budowlanej w kwietniu sugerują, że po wyraźniejszym odbiciu w IV kwartale ub.r. i I kwartale br., inwestycje znów zaczęły hamować. Co się dzieje?
Tak słaby wzrost inwestycji jest dla mnie rzeczywiście sporym zaskoczeniem. Nawet w IV kwartale ub.r., po rewizji danych, wzrost inwestycji wyniósł niewiele ponad 5 proc. rok do roku. Najwyraźniej przedsiębiorcy nie czują się pewnie, albo mają jakieś niewykorzystane rezerwy. Poziom wykorzystania mocy produkcyjnych jest nieco powyżej 82 proc., więc jeszcze o kilka punktów procentowych może wzrosnąć. To jest zresztą dość smutne, że okres rekordowo niskich stóp procentowych nie jest wykorzystywany do modernizacji gospodarki. Te niskie stopy to idealne warunki, żeby coś w gospodarce zasadniczo zmienić.
W marcu, gdy ostatnio zbieraliśmy kwartalne prognozy od uczestników konkursu, oczekiwał pan, że tempo wzrostu PKB do końca roku będzie się utrzymywało powyżej 4 proc., ale jednak będzie stopniowo malało. Czy teraz zakłada pan, że boom inwestycyjny tylko przesunął się w czasie, a w efekcie okres szybkiego wzrostu gospodarki może się wydłużyć?
Dwucyfrowego wzrostu inwestycji przez kilka kwartałów, którego wypatrywałem już w ub.r., możemy w ogóle nie zobaczyć. Ale mimo to wzrost PKB może się jeszcze przez jakiś czas utrzymywać między 4 a 5 proc. rocznie. Jak widać, taki wynik jest możliwy nawet bez dynamicznego wzrostu inwestycji. Niskie stopy procentowe sprawiają zresztą, że trudno oczekiwać jakiegoś załamania wzrostu PKB. On będzie łagodnie obniżał się w kierunku 3 proc. w dłuższej perspektywie.
Ekonomiści powszechnie zakładali, że na obecnym poziomie zamożności Polaków wzrost konsumpcji na poziomie 5 proc. rocznie jest mało realny. Tymczasem wydatki konsumpcyjne już od kilku kwartałów rosną w takim właśnie tempie.
To jest z pewnością efekt programu 500+. On nie wystąpił od razu, tylko wtedy, gdy beneficjenci nabrali pewności, że ten dodatek na dzieci jest czymś stałym.