Marnujemy szansę na modernizację

Dr Wojciech Zatoń: kilku kwartałów dwucyfrowego wzrostu inwestycji możemy nie zobaczyć

Publikacja: 23.05.2018 05:00

Gościem Grzegorza Siemionczyka w „Prosto z parkietu” był w środę dr Wojciech Zatoń, zwycięzca konkur

Gościem Grzegorza Siemionczyka w „Prosto z parkietu” był w środę dr Wojciech Zatoń, zwycięzca konkursu na najlepszego analityka makroekonomicznego 2017 r.

Foto: Archiwum

Po tekstach dotyczących naszych konkursów prognoz makroekonomicznych często docierają do mnie komentarze, że zjawisk ekonomicznych rzetelnie prognozować się nie da, że dobrego prognostę od złego odróżnia tylko to, że pierwszy miał szczęście. Pan jednak nie tylko sam zajmuje się prognozowaniem, ale też uczy tego studentów. Czyli jednak można się tego nauczyć?

Myślę, że tak, bez solidnego warsztatu nie da się formułować celnych prognoz. Ale przyznaję, że szczęście i pewna intuicja też są niezbędne.

Jaki jest maksymalny horyzont sensownej prognozy dotyczącej, dajmy na to, wzrostu PKB?

Wiarygodne prognozy można według mnie formułować z rocznym wyprzedzeniem, tak jak wymaga tego państwa konkurs. Prognozy formułowane na dwa lata naprzód są już obarczone dużą niepewnością.

Jakie wskaźniki publikowane co miesiąc lub częściej są najbardziej użyteczne w prognozowaniu tempa wzrostu PKB, tzn. które wyprzedzają koniunkturę w szerokiej gospodarce?

Na pewno warto śledzić PMI i wskaźniki koniunktury publikowane przez GUS. Te ostatnie dość dobrze pokazują, co myślą przedsiębiorcy i co zamierzają zrobić w perspektywie roku. A to jest kluczowa informacja.

Zwycięstwo w konkursie na najlepszego analityka makroekonomicznego 2017 r. przyniosły panu celne prognozy PKB oraz indeksu cen konsumpcyjnych (CPI). W ub.r. oba wskaźniki podręcznikowo szły w tandemie, przyspieszał zarówno wzrost gospodarki, jak i inflacja. W tym roku gospodarka nadal pędzi, a inflacja jest bardzo niska. Jak to wytłumaczyć?

Tak, to jest zagadka. W pewnym sensie rekordowo niskie stopy procentowe warunkują zarówno niską inflację, jak i szybki wzrost PKB. Ale spodziewam się, że w najbliższych miesiącach inflacja zauważalnie przyspieszy. Jednym z powodów będą rosnące coraz szybciej płace, które przekładają się na koszty w przedsiębiorstwach, oraz rosnące ceny paliw.

Wzrost płac przyspiesza systematycznie od ponad roku i jak dotąd nie przełożył się wyraźnie na inflację. Zresztą na tle historycznym pozostaje umiarkowany. Dekadę temu, choć stopa bezrobocia była wyższa niż dziś, płace rosły szybciej.

Nie powiedziałbym, że wzrost płac na poziomie 7,8 proc. rok do roku, jak w kwietniu, jest umiarkowany. A może jeszcze przyspieszyć. Jak dotąd przedsiębiorcy byli w stanie akceptować wzrost kosztów, nie musieli podnosić cen. Ale sądzę, że to się w najbliższym czasie zmieni, marże zysku firm nie mogą maleć w nieskończoność.

Pańskie ubiegłoroczne prognozy szybkiego wzrostu PKB opierały się m.in. na założeniu, że kwitły będą inwestycje. Tak się nie stało. Kołem zamachowym gospodarki była ciągle konsumpcja, inwestycje zaczęły rosnąć, ale niemrawo. A dane o produkcji budowlanej w kwietniu sugerują, że po wyraźniejszym odbiciu w IV kwartale ub.r. i I kwartale br., inwestycje znów zaczęły hamować. Co się dzieje?

Tak słaby wzrost inwestycji jest dla mnie rzeczywiście sporym zaskoczeniem. Nawet w IV kwartale ub.r., po rewizji danych, wzrost inwestycji wyniósł niewiele ponad 5 proc. rok do roku. Najwyraźniej przedsiębiorcy nie czują się pewnie, albo mają jakieś niewykorzystane rezerwy. Poziom wykorzystania mocy produkcyjnych jest nieco powyżej 82 proc., więc jeszcze o kilka punktów procentowych może wzrosnąć. To jest zresztą dość smutne, że okres rekordowo niskich stóp procentowych nie jest wykorzystywany do modernizacji gospodarki. Te niskie stopy to idealne warunki, żeby coś w gospodarce zasadniczo zmienić.

W marcu, gdy ostatnio zbieraliśmy kwartalne prognozy od uczestników konkursu, oczekiwał pan, że tempo wzrostu PKB do końca roku będzie się utrzymywało powyżej 4 proc., ale jednak będzie stopniowo malało. Czy teraz zakłada pan, że boom inwestycyjny tylko przesunął się w czasie, a w efekcie okres szybkiego wzrostu gospodarki może się wydłużyć?

Dwucyfrowego wzrostu inwestycji przez kilka kwartałów, którego wypatrywałem już w ub.r., możemy w ogóle nie zobaczyć. Ale mimo to wzrost PKB może się jeszcze przez jakiś czas utrzymywać między 4 a 5 proc. rocznie. Jak widać, taki wynik jest możliwy nawet bez dynamicznego wzrostu inwestycji. Niskie stopy procentowe sprawiają zresztą, że trudno oczekiwać jakiegoś załamania wzrostu PKB. On będzie łagodnie obniżał się w kierunku 3 proc. w dłuższej perspektywie.

Ekonomiści powszechnie zakładali, że na obecnym poziomie zamożności Polaków wzrost konsumpcji na poziomie 5 proc. rocznie jest mało realny. Tymczasem wydatki konsumpcyjne już od kilku kwartałów rosną w takim właśnie tempie.

To jest z pewnością efekt programu 500+. On nie wystąpił od razu, tylko wtedy, gdy beneficjenci nabrali pewności, że ten dodatek na dzieci jest czymś stałym.

Wzrostowi konsumpcji sprzyja też dobra sytuacja na rynku pracy. Ale jej poprawa, mierząc stopą bezrobocia rejestrowanego, traci impet. Jak nisko ta stopa może spaść?

Stopa bezrobocia z dzisiejszego poziomu (w kwietniu według szacunków MRPiPS wynosiła 6,3 proc. – red.) może jeszcze trochę spaść, może nawet w pobliże 4 proc. To jest do wyobrażenia, ale tylko pod warunkiem, że inwestycje w końcu ruszą. Jeśli tak się nie stanie, to stopa bezrobocia ustabilizuje się moim zdaniem w okolicy 5 proc.

Jakie jest pańskim zdaniem największe wyzwanie stojące przed polską gospodarką? Jakie zmiany w polityce gospodarczej bądź fiskalnej rekomendowałby pan rządowi?

Nie będę odkrywczy, mówiąc, że trzeba inwestować w innowacje, rozwijać sektory, w których wydajność pracy może szybko rosnąć. Wiem, że rząd sporo o tym mówi, ale mam wrażenie, że nie realizuje tych zamiarów. Tymczasem stawia ciągle na górnictwo, przemysł ciężki. Jak już mówiłem, szkoda, że nie potrafimy wykorzystać niskich stóp procentowych. gs

Gospodarka krajowa
NBP w październiku zakupił 7,5 ton złota
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka krajowa
Inflacja w listopadzie jednak wyższa. GUS zrewidował dane
Gospodarka krajowa
Stabilny konsument, wiara w inwestycje i nadzieje na spokój w otoczeniu
Gospodarka krajowa
S&P widzi ryzyka geopolityczne, obniżył prognozę wzrostu PKB Polski
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka krajowa
Czego boją się polscy ekonomiści? „Czasu już nie ma”
Gospodarka krajowa
Ludwik Kotecki, członek RPP: Nie wiem, co siedzi w głowie prezesa Glapińskiego