Wciąż mamy rezerwy siły roboczej

Publikacja: 07.06.2018 05:00

Gościem programu „Prosto z parkietu” w środę był Paweł Radwański, główny ekonomista Raiffeisen Polba

Gościem programu „Prosto z parkietu” w środę był Paweł Radwański, główny ekonomista Raiffeisen Polbanku.

Foto: Archiwum

W maju PMI w Polsce znalazł się najniżej od sierpnia ub.r. To oznacza, że przemysł przetwórczy wciąż się rozwija, ale najwolniej od trzech kwartałów. Czy to był wyłącznie efekt układu świąt w maju, który sprzyjał urlopom, czy może do Polski dotarło spowolnienie gospodarcze, które w strefie euro widać już od kilku miesięcy?

Oba te czynniki mogły zadziałać. Mniejsza liczba dni roboczych może wyjaśniać duży spadek składowej PMI dotyczącej bieżącej produkcji. Z kolei duży spadek składowej dotyczącej wartości zamówień eksportowych sugeruje, że firmy odczuwają spowolnienie gospodarcze w strefie euro, które uwidoczniło się już w I kwartale. Powodem do optymizmu jest jednak to, że wzrost wartości zamówień eksportowych i krajowych łącznie spowolnił wobec kwietnia tylko nieznacznie. To sugeruje, że gospodarka traci impet, ale wciąż będzie się rozwijała w przyzwoitym tempie.

Nawet jeśli strefa euro będzie nadal hamowała?

Widzę pewną szansę na to, że spowolnienie w strefie euro jest przejściowe. Przede wszystkim, bardzo mocne dane napływają wciąż z gospodarki USA, co powinno wspierać koniunkturę w strefie euro. Po drugie, spowolnienie na zachodzie Europy wynikało w części z wcześniejszego umocnienia euro. Ten trend wyhamował, ostatnio nawet dolar się umocnił. Dlatego strefa euro, jak się wydaje, może złapać wkrótce oddech.

Jak bardzo zwolni wzrost PKB w Polsce?

Ja prognozuję dynamikę PKB w II kwartale w okolicy 4,6–4,7 proc. rok do roku. W porównaniu z 5,2 proc. z I kwartału to byłby wyraźny spadek, ale patrząc w szerszej perspektywie utrzymywanie się ponad 4-proc. tempa rozwoju byłoby wynikiem bardzo dobrym. Mamy podstawy przypuszczać, że będzie hamował wzrost konsumpcji, ale jednocześnie przyspieszać powinny stopniowo inwestycje, niestety głównie publiczne. Dlatego spowolnienie wzrostu na poziomie całego PKB nie powinno być znaczące.

Inwestycje prywatne to brakujące ogniwo ożywienia w inwestycjach, które trwa od kilku kwartałów. Jeśli firmy nie inwestowały w czasie, gdy zamówienia na ich towary i usługi rosły, a perspektywy popytu były coraz lepsze, to teraz tym bardziej nie będą miały ku temu powodów?

Być może, ale kluczowe jest pytanie, czy to źle? Może firmy nie muszą inwestować. Jeśli przy obecnym stanie parku maszynowego firmy są w stanie zaspokajać popyt, to po co mają zwiększać moce wytwórcze? Poza tym wydaje się, że w tym momencie przedsiębiorstwa są bardziej zainteresowane pozyskaniem wartościowych pracowników niż inwestycjami.

Ale jednocześnie firmy się skarżą, że pracowników brakuje, a to powinno zachęcać je do inwestycji.

Tak, ale nie w perspektywie kilku miesięcy albo kwartałów. Gdy wyczerpią się możliwości zwiększania produkcji poprzez zwiększanie zatrudnienia, firmy będą miały silny impuls, aby inwestować w środki trwałe. Oczywiście przy założeniu, że popyt będzie to uzasadniał.

A istnieje jeszcze przestrzeń do zwiększania zatrudnienia? Według niedawnych danych Eurostatu, stopa bezrobocia w Polsce wynosi już tylko 3,8 proc., tylko w czterech krajach UE jest niższa.

Bardzo często się mówi o tym, że aktywność ekonomiczna ludności w Polsce jest o około 10 pkt proc. niższa niż w zachodniej Europie. Ale patrząc z innej strony, to oznacza, że mamy rezerwy siły roboczej. Wzrost płac zachęca część ludzi nieaktywnych zawodowo do wejścia na rynek pracy. Moim zdaniem, jeśli weźmiemy jeszcze pod uwagę imigrację, podaż pracowników będzie jeszcze rosła. Dynamika zatrudnienia będzie się obniżała, ale nie gwałtownie.

Tezą, że w Polsce jest wciąż sporo uśpionych pracowników, NBP uzasadnia swojej prognozy, że wzrost płac pozostanie umiarkowany, a w efekcie nie będzie mocno przyspieszała inflacja.

I tak będzie. Osoby wchodzące na rynek pracy są trochę mniej doświadczone i wykwalifikowane, niż inni pracownicy, więc niższa jest też ich produktywność. To rzutuje na ich wynagrodzenia.

Czyli RPP jeszcze długo będzie miała argumenty, żeby utrzymywać stopy procentowe na niezmienionym poziomie?

Sądzę, że tak. Istotny jest też moim zdaniem wzrost sprzedaży obligacji detalicznych. To zjawisko pokazuje, że ci ludzie, których niskie oprocentowanie zniechęca do odkładania pieniędzy w bankach, szukają alternatywnych form bezpiecznego oszczędzania. To oznacza, że da się budować krajowy kapitał, nawet gdy stopy procentowe są niskie. To zwiększa przestrzeń do utrzymywania stóp na niezmienionym poziomie.

W tym cyklu koniunkturalnym dojdzie jeszcze do podwyżki stóp?

Wydaje się, że tak. Przepływ oszczędności z sektora bankowego na rynek obligacji może wydłużyć nieco okres utrzymania stóp procentowych na niezmienionym poziomie, ale w końcu ich podwyżka będzie potrzebna. Na dłuższą metę realna stopa procentowa nie może być ujemna. Moim zdaniem wystarczy, aby inflacja ustabilizowała się w okolicy 2–2,5 proc. rocznie, a inflacja bazowa wzrosła do 1,5 proc., żeby w RPP ujawniły się jastrzębie głosy.

W piątek agencja Fitch ogłosi wyniki przeglądu oceny wiarygodności kredytowej Polski. Jakiej spodziewa się pan decyzji?

Nie spodziewam się żadnych zmian. Fitch zwróci pewnie uwagę na pewne pozytywne zjawiska w polskiej gospodarce, w szczególności na wysoki wzrost PKB i uszczelnienie systemu podatkowego, ale też będzie chciał zobaczyć, jak poradzimy sobie przy ewentualnym spowolnieniu.

Część analityków uważa, że Fitch może zmienić tzw. perspektywę ratingu Polski (A-) ze stabilnej na pozytywną. Taki ruch miałby jakieś znaczenie?

Zmiana perspektywy ratingu to nie jest mój bazowy scenariusz, ale nie zdziwiłby mnie mocno. Byłby to mocny sygnał, że jeśli pozytywne tendencje w Polsce się utrzymają, to Fitch podwyższy też sam rating. gs

Gospodarka krajowa
Ludwik Kotecki, członek RPP: Nie wiem, co siedzi w głowie prezesa Glapińskiego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka krajowa
Kolejni członkowie RPP mówią w sprawie stóp procentowych inaczej niż Glapiński
Gospodarka krajowa
Ireneusz Dąbrowski, RPP: Rząd sam sobie skomplikował sytuację
Gospodarka krajowa
Sławomir Dudek, prezes IFP: Polska ma najwyższy przyrost długu w Unii
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka krajowa
Wydatki świąteczne wciąż rosną, choć wolniej
Gospodarka krajowa
NBP: Aktywa rezerwowe wzrosły o 21 proc. rdr w listopadzie