W maju PMI w Polsce znalazł się najniżej od sierpnia ub.r. To oznacza, że przemysł przetwórczy wciąż się rozwija, ale najwolniej od trzech kwartałów. Czy to był wyłącznie efekt układu świąt w maju, który sprzyjał urlopom, czy może do Polski dotarło spowolnienie gospodarcze, które w strefie euro widać już od kilku miesięcy?
Oba te czynniki mogły zadziałać. Mniejsza liczba dni roboczych może wyjaśniać duży spadek składowej PMI dotyczącej bieżącej produkcji. Z kolei duży spadek składowej dotyczącej wartości zamówień eksportowych sugeruje, że firmy odczuwają spowolnienie gospodarcze w strefie euro, które uwidoczniło się już w I kwartale. Powodem do optymizmu jest jednak to, że wzrost wartości zamówień eksportowych i krajowych łącznie spowolnił wobec kwietnia tylko nieznacznie. To sugeruje, że gospodarka traci impet, ale wciąż będzie się rozwijała w przyzwoitym tempie.
Nawet jeśli strefa euro będzie nadal hamowała?
Widzę pewną szansę na to, że spowolnienie w strefie euro jest przejściowe. Przede wszystkim, bardzo mocne dane napływają wciąż z gospodarki USA, co powinno wspierać koniunkturę w strefie euro. Po drugie, spowolnienie na zachodzie Europy wynikało w części z wcześniejszego umocnienia euro. Ten trend wyhamował, ostatnio nawet dolar się umocnił. Dlatego strefa euro, jak się wydaje, może złapać wkrótce oddech.