Tarcza antykryzysowa musi być szybko wdrożona, bo biznes pada

Pakiet osłonowy przygotowany przez rząd i NBP, o wartości 212 mld zł, to szereg rozwiązań dotyczących ochrony rynku pracy i duże środki na płynność sektora finansowego. Ok. 60 mld zł ma pochodzić z budżetu państwa.

Publikacja: 19.03.2020 05:00

Rząd zadeklarował też ciągły monitoring sytuacji, by w razie czego reagować na pojawiające się nowe

Rząd zadeklarował też ciągły monitoring sytuacji, by w razie czego reagować na pojawiające się nowe problemy.

Foto: KPRP, IGOR SMIRNOPF

Polska w środę dołączyła do krajów uruchamiających potężny pakiet działań, które mają uchronić nas przed bankructwem setek tysięcy firm i likwidacją miliona miejsc pracy. Wszystko w odpowiedzi na zagrożenie, jakie walka z koronawirusem niesie dla gospodarki.

Ponad 10 proc. PKB

A zagrożenie jest ogromne, już obecnie „wyłączona" została większość sektora usługowego, a cała turystyka i transport pogrążyły się w głębokiej zapaści. Tzw. przestojowe ogłaszają już pierwsze fabryki (np. produkujące samochody), a za chwilę paraliż może dotknąć prawie całej gospodarki. Morgan Stanley wyliczył nawet, że w tym roku Polskę czeka ogromna recesja – 3,4 proc. spadku PKB w scenariuszu optymistycznym i 5,6 proc. – w czarnym scenariuszu.

Czytaj także: 212 mld zł może nie wystarczyć na ratowanie firm i miejsc pracy

O recesji mówi już cały świat i stąd adekwatne odpowiedzi władz. Niemcy zapowiadają pakiet antykryzysowy o wartości 16 proc. swojego PKB, Francja – ok. 12 proc., a USA – ponad 1 bln dolarów. W Polsce ma to być ok. 10 proc. PKB, czyli ok. 212 mld zł.

Ciekawe, że podobnie jak w innych krajach także w Polsce zdecydowana większość tych środków ma dotyczyć instrumentów wsparcia płynności w przedsiębiorstwach oraz w sektorze finansowym.

Dużo na płynność

Bezpośrednie wydatki z budżetu, związane np. z dopłatami publicznymi do zagrożonych miejsc pracy, będą znacznie mniejsze. Jak wynika z rządowego dokumentu, gotówkowy komponent rządu wyniesie ok. 66 mld, czyli ok. 2,9 proc. PKB (składają się na to wydatki budżetu państwa, ZUS i funduszy celowych).

Z kolei „płynnościowy" wkład rządowy to 74,5 mld zł, czyli 3,3 proc PKB (chodzi o koszty wakacji kredytowych i odroczonych danin oraz finansowania płynnościowe w postaci kredytów i kapitału głównie z wykorzystaniem instrumentów finansowych Grupy Polskiego Funduszu Rozwoju, czyli PFR, BGK, KUKE czy ARP). Za to pakiet płynnościowy NBP, który zapewni niezbędną płynność i warunki kredytowe, ma mieć wartość 70 mld zł.

Katalog niezamknięty

– Rządowy pakiet adresuje kluczowe wyzwania: ochrona rynku pracy, dochodów i konsumpcji, wsparcie dla przedsiębiorstw w uniknięciu kłopotów płynnościowych, wsparcie dla inwestycji poprzez dodatkową stymulację inwestycji publicznych oraz dodatkowe środki na system ochrony zdrowia – analizuje Marcin Mrowiec, główny ekonomista Banku Pekao. – Warto też odnotować, że rząd prawdopodobnie będzie mógł przekierować część środków z unijnych programów spójności na walkę z wirusem – to oznacza, że łączny koszt dla budżetu będzie niższy niż skala wydatków. Program wydaje się też relatywnie wyważony, jeśli chodzi o koszty dla budżetu. Nie są one niskie, ale w kontekście potencjalnych ryzyk można się było obawiać znacznie wyższych kwot. To istotne, gdyż musimy też patrzeć dalej niż najbliższe miesiące – zaznacza.

Rząd zadeklarował jednocześnie ciągły monitoring sytuacji, tak by w razie czego reagować na pojawiające się nowe problemy. Ta deklaracja jest kluczowa dla biznesu, bo jeszcze w środę eksperci zauważyli, że wiele rozwiązań wcześniej proponowanych przez organizacje biznesowe nie zostało uwzględnionych, a inne są zbyt słabe, by mogły przynieść oczekiwaną ochronę przed kryzysem, zwłaszcza jeśli obecny stan będzie utrzymywał się dłużej.

Czego zabrakło

– Co do zapowiedzi odroczenia składek na ZUS nie jest jasne, czy rząd chce wyłącznie wykorzystać już obowiązujące przepisy, czy wprowadzić zmiany w obowiązujących procedurach – mówi Łukasz Kozłowski, główny ekonomista Federacji Przedsiębiorców Polskich. – Uważamy, że szczególne przepisy w tym obszarze są potrzebne – dodaje. Chodzi np. o to, by płatnicy po okresie odroczenia płatności składek nie musieli zwracać wszystkich zaległości od razu. W ogóle większość propozycji ma charakter pomocy, którą trzeba będzie kiedyś oddać, co nie musi się podobać mikroprzedsiębiorcom.

– W pakiecie zabrakło postulowanego przez nas finansowania przez ZUS zasiłków chorobowych już od pierwszego dnia choroby, i to w wysokości 100 proc. – dodaje Kozłowski.

– Kwota 212 mld zł robi wrażenie, jednak jak zostanie podzielona? – pyta Arkadiusz Pączka, ekspert Pracodawców RP. – Poza 7,5 mld zł na zdrowie i 30 mld zł na specjalny fundusz inwestycji publicznych – nie wiadomo. Dostaliśmy stanowczo za mało odpowiedzi i zbyt wiele pytań. Trudno zaproponowane rozwiązania uznać za tarczę, która ma ochronić polski rynek pracy przed skutkami koronawirusa i nadchodzącym spowolnieniem gospodarczym – dodaje.

Głównym instrumentem dla rynku pracy mają być dopłaty do wynagrodzeń w tych firmach, które zanotują spadki obrotów – 40 proc. wynagrodzenia (do wysokości średniej krajowej) ma pokryć państwo, 40 proc. – pracodawca, a 20 proc. – pracownik (czyli ma się zgodzić na niższą pensję). Z kolei samozatrudnieni i prawdopodobnie osoby pracujące na umowach o dzieło czy umowę zlecenia będę mogli liczyć na zasiłek w wysokości płacy minimalnej.

– Dopłaty do pensji to zdecydowanie za mało – zaznacza Pączka. I wylicza, że potrzebne są takie reformy jak konta czasu pracy, elastyczne formy zatrudnienia, skoordynowana polityka migracyjna.

Gospodarka krajowa
NBP w październiku zakupił 7,5 ton złota
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka krajowa
Inflacja w listopadzie jednak wyższa. GUS zrewidował dane
Gospodarka krajowa
Stabilny konsument, wiara w inwestycje i nadzieje na spokój w otoczeniu
Gospodarka krajowa
S&P widzi ryzyka geopolityczne, obniżył prognozę wzrostu PKB Polski
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka krajowa
Czego boją się polscy ekonomiści? „Czasu już nie ma”
Gospodarka krajowa
Ludwik Kotecki, członek RPP: Nie wiem, co siedzi w głowie prezesa Glapińskiego