W związku z pogarszającą się sytuacją epidemiczną, rząd wprowadził liczne nowe ograniczenia aktywności ekonomicznej. Na tym się nie skończy, jeśli liczba zachorowań na Covid-19 nie zacznie maleć. Czeka nas wówczas, jak zapowiedział premier Mateusz Morawiecki, „narodowa kwarantanna". To zaś prawdopodobnie oznaczałoby powrót do restrykcji niemal tak silnych jak te, które sparaliżowały gospodarkę wiosną.
– Jest dla nas jasne, że druga fala pandemii będzie miała wpływ na polską gospodarkę, ale nie taki jak pierwsza – uspokaja Łukasz Czernicki, główny ekonomista Ministerstwa Finansów. – Nie rewidujemy naszych prognoz, które zakładają spadek PKB w br. o 4,6 proc. i odbicie w 2021 r. o 4 proc. To były dotąd bardzo ostrożne prognozy na tle przewidywań większości ekonomistów – podkreśla w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej".
Deficyt będzie mniejszy
Według niego tak głębokiego załamania PKB, jak w II kwartale (o 8,4 proc. rok do roku) nie należy oczekiwać m.in. dlatego, że inna jest sytuacja w otoczeniu polskiej gospodarki. – Otwarte są granice, nie ma utrudnień w handlu międzynarodowym, nie ma też ograniczeń podażowych związanych z zamknięciem gospodarki Chin i zamknięciem placówek opiekuńczych dla najmłodszych dzieci – tłumaczy Czernicki, który do MF trafił w kwietniu z Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
Większość ekonomistów nawet po ostatnich rewizjach prognoz związanych z drugą falą epidemii nie spodziewa się w tym roku takiego spadku PKB, jak resort finansów. To może oznaczać, że rząd zbyt pesymistycznie ocenił też wpływ kryzysu na stan finansów publicznych Polski. Dotychczasowe prognozy MF zakładają, że deficyt sektora finansów publicznych sięgnie aż 12 proc. PKB, podczas gdy Komisja Europejska w niedawnym raporcie oceniła, że wyniesie on niespełna 9 proc. PKB. – Nasza prognoza (deficytu – red.) jest ostrożna. Częściowo wynika to oczywiście z tego, że konserwatywna jest nasza prognoza dotycząca PKB. Jeśli recesja będzie płytsza niż założyliśmy, to automatycznie przełoży się to na mniejszy deficyt w relacji do PKB. Ale też widać, że nasze przewidywania dotyczące wpływów podatkowych były zbyt pesymistyczne, w szczególności w odniesieniu do VAT – powiedział Łukasz Czernicki.
Nawet jeśli deficyt sektora finansów publicznych wyniesie w Polsce niespełna 9 proc. PKB, jak sądzi KE, a nie 12 proc. PKB, jak założyło MF, to i tak będzie równie duży co w krajach strefy euro. Tymczasem w strefie euro recesja jest znacznie głębsza niż w Polsce, a więc silniejszy jest spadek wpływów podatkowych i większe potrzeby wydatkowe.