Już na otwarciu papiery GPW kosztowały 18 proc. więcej niż wynosił kurs odniesienia (43 zł – cena w ofercie dla dużych inwestorów), a wkrótce znalazły się nawet 20 proc. na plusie. Od razu GPW przyćmiła największe spółki pod względem wielkości obrotów.

Najmocniej wśród dużych firm na początku sesji sprawują się akcje czeskiego CEZ, które zyskują dzięki lepszym od prognoz wynikom finansowym (zysk w III kw. urósł o 16 proc. względem III kw. 2009 r.). Dobrymi wynikami nie mogą się dziś za to pochwalić spółki z sektora finansowego, zarówno na GPW, jak i w Europie Zachodniej. Bank BZ WBK zarobił prawie 15 proc. mniej niż przed rokiem (choć i tak nieco więcej niż oczekiwali analitycy). Zysk brutto brytyjskiego Barclays skurczył się o 76 proc.

Na rynkach finansowych widać wyraźnie wyczerpanie się paliwa do zwyżki, którego w minionym tygodniu dostarczyło obwieszczenie przez Fed kolejnej rundy luzowania ilościowego. Inwestorzy zdążyli najwyraźniej przekalkulować oczekiwane skutki tej operacji, a na dodatek już teraz pojawiają się pierwsze efekty uboczne. Chińskie władze coraz głośniej dają do zrozumienia, że drukowanie „pustych” dolarów jest im nie na rękę w sytuacji gdy starają się schłodzić koniunkturę i wydały pierwsze decyzje mające na celu ograniczenie napływu kapitału zagranicznego.