Można było się spodziewać, że w czwartek, po długim wyczekiwaniu także w Europie zawitają wreszcie bycze nastroje. I rzeczywiście, indeks warszawskich blue chips już na starcie notowań zwyżkował o prawie 1 proc., ponownie przekraczając pułap 2400 pkt. W gór szły też giełdy we Frankfurcie, Londynie czy Paryżu. Niestety, o ile zagraniczne rynki pozostały silne do zakończenia notowań, o tyle GPW ponownie okazała słabość, przypominając tym samym o trwającej od blisko trzech tygodni korekcie. Ostatecznie WIG20 zakończył sesję na poziomie 2378,23 pkt, co oznaczało spadek o 0,84 proc. względem środowego zamknięcia.
Spośród blue chips najgorzej spisał się Bank Handlowy, który stracił 2,8 proc. Wśród silnie taniejących walorów znalazły się też papiery JSW, PGNiG, mBanku, Kernela i Orlenu. Pozytywnie wyróżniły się tylko cztery spółki, a liderem wśród nich była Telekomunikacja Polska, zyskując 0,9 proc.
Indeksy mniejszych spółek po dniu zwyżek wróciły do kontynuacji ruchu na południe. Najsłabiej radziły sobie Petrolinvest i Midas. Liderami zwyżek zostały natomiast Famur i Integer.pl. Ograniczenie QE3 znacznie umocniło polską walutę. Za euro płacono 4,15–4,16 zł.