Indeksy z początku traciły po ok. 0,4 proc. Zniżkom sprzyjały dane o cenach domów, które w listopadzie, jak się okazało, taniały w USA najsilniej od roku. Nieco rozczarowujący był ponadto raport Johnson & Johnson.
Trochę strat indeksy odrobiły po opublikowaniu raportu o nastrojach konsumentów – okazało się, że są one najlepsze od maja ub.r. Ostatecznie zmiany indeksów były symboliczne.
Na rynkach europejskich przewagę osiągnęła podaż. W miarę dobrze radziła sobie giełda we Frankfurcie, której sprzyjały dobre wyniki Siemensa, czy informacje o bardzo wysokim popycie na pierwszą transzę obligacji funduszu ratunkowego strefy euro. Ale do czasu – po południu i Frankfurt nie obronił się przed niewielką zniżką. W Londynie obserwowano je praktycznie całą sesję, co w dużej mierze wynikało z ogłoszonego rano fatalnego odczytu PKB za IV kwartał.
Jeszcze większe spadki były w Madrycie – sięgały po południu 1,7 proc. – gdzie uwaga sprzedających skupiła się na bankach. Uznano, że najwyraźniej mają one problemy z pozyskiwaniem kapitału, skoro krajowy nadzór dał im czas aż do jesieni na uzupełnienie niedoborów.
Umacniający się dolar nie sprzyjał popytowi na surowce. Taniała zarówno miedź, jak i złoto i ropa naftowa. Przy czym złoto stało się wczoraj najtańsze od trzech miesięcy, a ropa – od ośmiu tygodni.