Szef Fed nie powiedział nic co mogłoby być jasną wskazówką, czy Fed zamierza na najbliższym, wydłużonym posiedzeniu FOMC ogłosić kolejna rundę ilościowego luzowania polityki pieniężnej lub też inny sposób stymulowania anemicznej kondycji amerykańskiego rynku pracy (np. wydłużenie zapadalności portfela aktywów Fed). W rezultacie wczoraj amerykańskie indeksy straciły około 1 proc.: średnia Dowa kończyła notowania na poziomie 11 296 punktów, a indeks S&P 500 na poziomie 1186 punktów.
Jednak sesja na Wall Street przebiegała pod znakiem umiarkowanej aktywności inwestorów, którzy oczekiwali na wystąpienie Baracka Obamy przed połączonymi izbami Kongresu. Barack Obama ogłosił plan stymulujący chimeryczny amerykański rynek pracy poprzez zdjęcie z barków amerykańskich przedsiębiorców części obciążeń fiskalnych o wartości 447 miliardów dolarów. Jednak plan nie był w stanie poprawić sentymentu na rynku i obawy o kondycję globalnej gospodarki ostatecznie przeważyły.
W rezultacie spadał eurodolar, pod kreską za sprawą słabych danych makro kończyły tydzień również indeksy w Hong Kongu i Tokio. Na większości parkietów europejskich początek sesji przebiegał pod dyktando sprzedających.
WIG 20 przed południem zachowywał się słabiej niż najważniejsze indeksy Starego Kontynentu, zniżkował w okolice okrągłego poziomu 2300 punktów i tracił 2,5 proc. Warszawski indeks blue chipów testował tym samym linię krótkoterminowego trendu wzrostowego i poziom 23,6 proc. zniesienia Fibonacciego spadków z okresu kwiecień – sierpień. Zakończenie tygodnia pod ważnym poziomem wsparcia sugerowałoby spadki w kolejnym tygodniu. Zniżkom na rodzimej giełdzie towarzyszyła deprecjacja złotego, który w relacji do euro jest obecnie najsłabszy od 2009 roku.
Jedyną spółką z grona tworzących indeks WIG 20, która była na plusie był CEZ. Najmocniej przeceniano papiery GTC (-5,3 proc). O około 3 proc taniały walory spółek paliwowych, wyprzedawano też akcje banków. Indeks WIG Banki tracił przed południem 3 proc.