Decyzja agencji ratingowej Standard & Poor's o obniżeniu z "A+" do "A" ratingu kredytowego Włoch
nie pozostawiała żadnych złudzeń co do kierunku, w którym we wtorek rano poruszały się będą giełdy naszego kontynentu. Do tego dochodzą wciąż nierozwiązane problemy Grecji, która balansuje na skraju bankructwa a na powierzchni utrzymuje się tylko dzięki kroplówkom ze strony instytucji finansowych eurolandu. Coraz więcej sygnałów przemawia jednak za upadłością helleńskiego państwa, którego obywatele wcale nie przejawiają woli do zaciskania pasa i chcą dalej żyć ponad stan, do czego byli przez wiele lat przyzwyczajeni. Trudno się dziwić, że przy takiej postawie Greków chęć innych państw do niesienia im pomocy jest coraz mniejsza.
Mieszanka tych dwóch elementów to doskonała pożywka dla inwestorów, którzy wieszczą globalny kryzys gospodarczy, który swym zasięgiem obejmie też nasz kraj, mimo że poniedziałkowe dane o produkcji przemysłowej w sierpniu zdają się przeczyć, że Polska może mieć jakieś problemy.
Na otwarciu wtorkowej sesji WIG zniżkował o 0,83 proc. do 38419 pkt. WIG 20 tracił 1,16 proc. i zaczął dzień na poziomie 2237 pkt. Spadkom towarzyszyły jednak niewielkie obroty. W kilka minut po rozpoczęciu notowań jedynie dwie spółki: KGHM i Getin, zyskiwały na wartości. Wzrosty nie przekraczały jednak 1 proc. Pozostałe firmy z ekstraklasy traciły na wartości. Liderem spadków było Asseco Poland taniejące przeszło 2 proc.
Na innych najważniejszych giełdach naszego kontynentu dzień również zaczął się na czerwono. Przeceny nie były jednak zbyt duże w czym pomogło całkiem przyzwoite (po fatalnym otwarciu) zakończenie poniedziałkowej sesji w Stanach Zjednoczonych. Giełda paryska na otwarciu spadała 0,4 proc., londyńska 0,52 proc. a frankfurcka 0,51 proc. Może to sugerować, że inwestorzy uodpornili się już na kolejne wiadomości o kryzysie finansowym w strefie euro i uwzględnili go w wycenach akcji.