W efekcie już na starcie dnia uwaga graczy przesunęła się na największe rynki akcji, na których ważne indeksy traciły po około 1 procent. Odpowiedzią GPW była przecena blue chipów, której nie towarzyszyły wysokie wolumeny i po trzech godzinach osuwania się cen rynek znalazł punkt podparcia. W kolejnych godzinach trzech godzinach było już spokojniej a nastroje w finale sesji zdominowały reakcje giełd na opublikowane w USA dane o kondycji przemysłu w regionie Chicago oraz nastrojach konsumentów.

Wzrost indeksu Chicago PMI do 60,4 pkt przy prognozie spadku z 56,5 do 55,5 pkt wraz ze wzrostem indeksu nastroju konsumentów pozwolił odrobić sporą część wcześniejszych strat, wraz ze skokiem cen na fixingu wystarczył do zamknięcia sesji drobnymi zmianami.  Niemniej dobry odczyt PMI pozwolił rynkom z mniejszym zaniepokojeniem oczekiwać na wydarzenia nowego tygodnia, w którym gracze skonfrontują się z masą danych makro, wśród których na plan pierwszy wybiją się indeksy ISM dla przemysłu i usług oraz comiesięczne odczyty zmian w liczbie etatów w USA.

Na piątkowe, w sumie niewiele wnoszące do obrazu rynku, notowania warto spojrzeć przez pryzmat zakończonego tygodnia, który przyniósł zwyżkę WIG20 o 4,2 procent. Niestety z 88 pkt wzrostu piątek do piątku większość przypadło na wtorkowe otwarcie, które samo odpowiada za wzrost WIG20 o 87 pkt. Uwzględniając fakt, iż skok na drugiej sesji tygodnia był w największym stopniu pochodną zachowania giełd otoczenia, trudno nie myśleć o przyszłości rynku w oderwaniu od kondycji Wall Street.

W tej perspektywie patrząc GPW i WIG20 pozostaną zakładnikami konsolidacji, jaka od połowy sierpnia zadomowiła się na wykresie indeksu S&P500. To od wybicia się najważniejszej średniej świata poza rejony 1100 pkt lub 1230 pkt zależy, czy WIG20 ponownie zmierzy się z psychologiczną barierą 2000 pkt, czy też pomaszeruje w rejon 2450 pkt i pozwoli bykom powalczyć o nowy szczyt korekty wakacyjnej przeceny.

Adam Stańczak