Tak negatywny sygnał powinien być teoretycznie sygnałem do dalszej przeceny. Jednak kolejne, wzrostowe sesje niemal wymazały ten pesymistyczny scenariusz.

Nagle, rynek znalazł się znowu w okolicach 1200 pkt na S&P500 i to z siłą, która sugeruje chęć kontynuacji tego trendu. Jednak nauka płynąca z zachowania rynków w poprzednich kilku tygodniach każe sceptycznie podchodzić do ostatniej fali euforii. Strach nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Podobnie jak zamarkowanie dalszej słabości rynku akcji, w czasie paniki z pierwszych dwóch sesji października, okazało się pułapką, tak samo widoczna w czasie kilku ostatnich dni siła rynków akcji nie musi oznaczać jeszcze powrotu do trendu wzrostowego. Pojedynek pomiędzy koncepcją bessy i krachu trwa dalej. Kluczowym momentem weryfikacji będzie dopiero atak indeksów na 200-sesyjne średnie, które w przypadku bessy nie powinny zostać przekroczone w górę, w przeciwieństwie do scenariusza krachu.

Wydaje mi się, że najbardziej odpowiedni do tego moment nastąpi przy okazji rajdu świętego Mikołaja lub w pierwszych tygodniach nowego roku. Amerykańskie indeksy mogą być wyjątkiem, ze względu na to, że ich spadki były relatywnie mniej znaczące i mają niewiele do nadrobienia, w porównaniu z Polską lub resztą Europy. Natomiast, w międzyczasie, w przypadku powrotu pesymizmu na rynki, wydaje mi się, że S&P500 ma większe szanse na zejście poniżej niedawnych dołków niż np. niemiecki DAX. W przypadku europejskich parkietów, kolejna fala wyprzedaży powinna pokazać wzrost utraconej niedawno w stosunku do Stanów siły relatywnej. Oczywiście, przy założeniu, że scenariusz krachu, bez recesji, jest obowiązujący. Najnowsze dane o zatrudnieniu w USA, które mogły być jednym z czynników wspierających ostatnią serię zwyżek, wytrąciły z rąk rynkowych pesymistów recesyjny straszak.

Kolejnym czynnikiem, który poprawił rynkowe nastroje, były głosy płynące z europejskich stolic o potrzebie wsparcia sektora bankowego oraz o nowych rozwiązaniach kwestii zadłużenia w strefie euro. Co prawda jest to już kolejne z całej serii zapewnień o rychłym uspokojeniu sytuacji w Europie, ale teraz widać nieco większą determinację. Bez względu na powody fali wzrostów, uważam, że do końca roku rynek umożliwi kupno akcji po niższych cenach niż obecnie. Zgodnie z bazowym scenariuszem dla WIG20 indeks ma szansę zakończyć październik na poziomie 2350 pkt, po kilkuprocentowym wzroście. Kolejna, nieudana próba przetestowania dołków może przyjść w listopadzie, natomiast grudzień powinien być znowu łaskawszy.