Dzisiaj o godz. 16 przedstawiciele trzech największych związków zawodowych reprezentujących Azoty Tarnów, zakłady azotowe w Puławach oraz polickie zakłady chemiczne spotkali się w Tarnowie z zarządem chemicznej spółki. Działacze przyjechali na zaproszenie kierującego firmą Jerzego Marciniaka. – Pomimo tego, że zgodziliśmy się na propozycję Skarbu Państwa przeprowadzenia fuzji obu grup nawozowych, to chcemy bronić pozycji Puław w tym procesie. Uważamy, że konsolidacja sektora powinna się odbywać pod egidą naszych zakładów – mówi Sławomir Wręga, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Ruchu Ciągłego w ZA Puławy. Wśród argumentów, które prezentował na spotkaniu z zarządem Tarnowa był m.in. fakt, że Puławy zawsze radziły sobie same i nigdy nie korzystały z pomocy publicznej np. przy oddłużaniu spółki. – Dla resortu skarbu, który w Puławach posiada ponad 50 proc. akcji, a w Tarnowie tylko 32 proc. przy znaczącym mniejszościowym udziale Acronu, bezpieczniejszym rozwiązaniem byłoby, gdyby to nasza spółka przeprowadziła fuzje – przekonuje Wręga.

Dla Adama Odolskiego, szefa ZZPRC w tarnowskich Azotach zgoda na projekt Ministerstwa Skarbu wyrażona przez związki zawodowe trzech spółek jest jednak równoznaczna z tym, że to Tarnów będzie konsolidatorem. Podczas spotkania z zarządem działacze rozmawiali m.in. o zabezpieczeniu interesów pracowników w procesie przeprowadzania fuzji. – Proponowaliśmy podpisanie ponadzakładowego układu zbiorowego określającego autonomie poszczególnych firm, zabezpieczające stanowiska pracy i regulujące politykę płacową załogi – zaznacza Odolski. Podkreślam że w wyniku połączenia firm powstanie silny podmiot, który powinien sukcesywnie podnosić wynagrodzenia swoich pracowników.

Na razie zatrudnieni w Puławach zarabiają średnio o 700-800 zł więcej niż ich tarnowscy koledzy.