Faktem jest bowiem, że wczoraj indeks WIG20 zdołał pokonać poziom 2300 pkt, a tym samym szczyt z 5 lipca. Wprawdzie kontraktom udało się to wcześniej, ale to indeksowi odebrano 12 lipca sporą część jego wartości, a mimo to, średnia była w stanie osiągnąć tak wysoki poziom. Pytanie, co dalej? Czy zwyżka cen będzie kontynuowana?
Wzrost cen jest wydarzeniem, ale warto zauważyć, że dopiero na wczorajszej sesji, a więc na zdecydowanie wysokich poziomach, wzrosła aktywność graczy. Czy jest to przejaw zwiększonej chęci do zakupów, czy też przejaw wykorzystania wysokich poziomów cen przez podaż? Na początku sesji jeszcze można było utyskiwać na to, że za wzrostem indeksu stoi tylko KGHM. Później ten argument zniknął za sprawą wzrostu cen PKN o ponad 3 proc. oraz Pekao, PGNiG i PKO BP po o około 2 proc. Sesja wydaje się być emanacją przewagi kupujących. Jednak nie brakuje tych, którzy wątpią, czy coś z tego będzie na dłuższą metę, co widać po wzroście liczby otwartych pozycji. Na co liczą ci, którzy od wtorkowego poranka otworzyli ponad 15 tys. nowych krótkich pozycji? Czym się kierują? Czy to tylko fakt, że rynek zbliża się do górnej części wielomiesięcznego trendu bocznego? A może jest to efekt kierowania się podobieństwem aktualnej sytuacji technicznej indeksów amerykańskich z tym, co działo się na początku 2010 roku i w kwietniu roku 2011?
Jeśli uznać, że obecna sytuacja jest podobna, to należałoby oczekiwać wkrótce zakończenia zwyżek. Odpowiedź zawsze przynosi analiza techniczna. Wczoraj w południe miało miejsce kreślenie konsolidacji. To ona jest teraz pierwszym wsparciem. Powrót pod jej poziom byłby dla najszybszych graczy sygnałem wyczerpywania się impetu zwyżki. Spadek pod minimum ze środy zniwelowałby całość ostatniej fali wzrostów, a tym samym mógłby stać się warunkiem dla przyjęcia nastawienia negatywnego dla niecierpliwych „średniaków".