Chodzi o zawarte w styczniu 2010 r. trzyletnie umowy z firmami Mercuria Energy Trading (4,8 mln ton) oraz Souz Petrolium (4,8 mln ton). Płocki koncern jeszcze w tym roku planuje podpisanie kolejnych, więc już rozpoczął negocjacje z traderami na Wschodzie. - Rozpoczynamy już proces kontraktacji nowych wolumenów 800-900 tys. ton miesięcznie – ujawnia Jacek Krawiec, prezes paliwowej spółki. Nie odpowiada wprost na pytanie, czy roszady na rosyjskim rynku paliwowym zaistniałe m.in. po fuzji państwowego Rosnieftu z TNK-BP wpłyną na marże płacone przez Orlen wschodnim pośrednikom. Pytany o prawdopodobną wartość nowych umów Krawiec odpowiada: Mowa jest o wolumenach do 10 mln ton ropy, czyli 70 mln baryłek rocznie, które pomnożone przez 100 dolarów za baryłkę dają rocznie 7 mld dolarów. Jeśli kontakty byłyby - jak do tej pory - 3-letnie to wartość kontraktów może sięgnąć 20 mld dolarów – oblicza szef PKN.

Zdaniem Flawiusza Pawluka z UniCredit CAIB roszady na rosyjskim rynku paliwowym nie powinny mieć wpływu na cenę, jaką będzie musiał zapłacić Orlen w ramach nowych dostaw surowca. - Jest jednak ryzyko, że PKN otrzyma niższy niż dotąd rabat. Ale koncern traktuje tę informację, jako wrażliwą, bo nigdy dotąd nie ujawnił, jakiego rzędu dostaje dyskonto. Dlatego nawet jeśli ten wpływ wystąpi, to będzie dla postronnych niezauważalny – zaznacza analityk. Jego zdaniem, realne zagrożenie wyższych cen ropy ze Wschodu pojawi się dopiero w 2014-2015 roku, kiedy rosyjskie rafinerie zakończą pierwsze inwestycje mające na celu dostosowanie jakości wytwarzanych przez nie paliw do norm europejskich. – Na razie Kreml zachęca do ograniczania eksportu surowej ropy, a zwiększenia sprzedaży produktów gotowych jak benzyny czy olej napędowy. Problem w tym, że na razie tylko około 20 proc. mocy rafineryjnych w Rosji spełnia normy Euro4 (norma dopuszczalnych emisji spalin w pojazdach sprzedawanych na terenie UE – red. – twierdzi Pawluk

Ze względu na to właśnie zagrożenie uważa, że PKN powinien starać się wynegocjować teraz dłuższe niż 3-letnie kontrakty na dostawy. – Pośrednicy mogą być jednak niechętni – przewiduje analityk.